tag:blogger.com,1999:blog-71746454212773261672024-03-12T22:14:19.895-07:00OnlyYouPositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.comBlogger18125tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-34606594704390974172014-04-21T10:32:00.000-07:002014-04-21T10:32:20.699-07:00KoniecZ przykrością Wam oznajmiam, że to już naprawdę koniec. Jeżeli dalej czekacie na drugą część nie pojawi się. Próbowałam ją napisać, ale nie umiem się już wczuć w to opowiadanie, zaczęło mnie nudzić. Przepraszam wszystkich czytelników.<br />
ZAPRASZAM NA - <a href="http://tylko-przyjaciele.blogspot.com/" target="_blank">Tylko Przyjaciele - mój aktualny blog</a>PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-72449971048333182832014-02-23T05:12:00.002-08:002014-02-23T05:12:34.890-08:00Only Friends<br />
<h4>
<em>Zapraszam Was na mojego nowego bloga. - http://tylko-przyjaciele.blogspot.com/</em><em><br /></em></h4>
<h4>
<em>Rozdziały będą dodawane, co piątek.</em></h4>
<h4>
<em>Blog jest całkowicie mojego autorstwa, a szablon wykonała dla mnie @aurricane</em></h4>
<br />PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-31745578535292996372014-02-22T03:32:00.002-08:002014-02-22T03:32:48.241-08:0015.
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="color: red;">WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM.</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> "Ostatni Pocałunek "</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Amanda obudziła się w objeciach Justina.
Wiedziała, że powinna iść do nowej pracy, ale... Nie chciała denerwować
Justina. Przypominając sobie jego wczorajsze zachowanie przeszły ją ciarki.
Mimo wszystko ona dale go kocha.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wygramoliła
się z łóżka, po czym podreptała cicho do kuchni. Justin jeszcze spał.
Dziewczyna nie miała pojęcia czy chłopak zaplanował coś na ich wspólny dzień. Zaczęła
przygotowywać omlety. Nastroiła telarze i zaparzyła herbatę. Kiedy wszystko
było skończone brunetka wróciła się do sypialni. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Podeszła cicho do łóżka po czym swoją rękę
usadowiła na twarzy chłopaka. Zaczęła delikatnie gładzić jego twarz, a kąciki
chłopaka momentalnie uniosły się w górę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Trudno
było pomyśleć, że chłopak może tak krzywdzić Amandę, teraz wyglądał tak
bezbronnie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Zrobiłam śniadanie.... Wstawaj...-
Powiedziała przeciągle, budząc chłopaka do życia. Na co on wydał tylko cichy
pomruk niezadowolenia. Amanda wtuliła się w jego tors, czekając aż Justin
wstanie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Może mi powiesz wkońcu dokąd jedziemy? –
Brunetka zapytała wyczekująco, niezliczonym już razem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Już mówiłem, to jest niespodzianka.- Dziewczyna wydęła swoje usta, na znak
tego, że serdecznie nie lubiła niespodzianek. Nie miała bladego pojęcia co
Justin przygotował. Siedzieli w samochodzie już nieco ponad godzinę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy
samochód zatrzymał się w pobliżu lasu chłopak zjechał na pobocze i wysiadł z
samochodu. Zanim brunetka odpięła pasy chłopak zdążył otworzyć jej drzwi.
Chwyciła jego rękę po czym podążyła za nim.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Jechaliśmy tyle, a ty zabierasz mnie do
lasu...?- Dziewczyna nieco zdezorientowała spojrzała na Justina, który
prowadził ją wąską ścieżką w głąc otaczających ich drzew.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Niespodzianka, kochanie.- Amanda pokręciła
zrezygnowana głową. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Para zaczęła stopniowo schodzić w dół. Można
było dostrzec <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>złocisty piasek i fale
uderzające o brzeg. Dziewczyna chwyciła mocniej rękę Justina, kiedy zatrzymali
się w centralnie na środku tego pieknego miejsca. Nie było tutaj nikogo tylko
oni dwoje. Sami i ich uczucia. Silna więź, która ich połączyła zacieśniała się
coraz bardziej. Usiedli na kocu, trzymając się za ręce, jak para nieśmiałych
nastolatków skaładąja sobie całusy. Nieśmiałe uśmiechy, które co chwile
pojawiały się na ich twarzach, a po chwili znikały.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Amanda
oparła swoją głowę na ramieniu szatyna, na co on zacieśnił uścisk na jej talii.
Gdyby ktoś teraz ich zobaczył, z pewnością by stwierdził, że kochają się
bezgranicznie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Trzymali się mocno siebie, jakby wiedzili co
zaraz się wydarzy. Brunetka nie miała o niczym pojęcia, a na twarzy chłopaka
zaczęły pojawiać się pojedyncze łzy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Tak, płakal. Dziewczyna podniosła podbródek,
aby móc spojrzeć mu w oczy, ale kiedy zobaczyła jak chłopak płakał, momentalnie
zesztywniała.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Justin co się dzieje?- Chłopak nie
odpowiadał. Wiedział co zaraz nadejdzie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Tak bardzo cię przepraszam, kochanie...-
Amanda była coraz bardziej sparaliżowana... Nie miała pojęcia, co to wszystko
ma znaczyć. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Nieprawda... o czym ty mówisz?! – Nastolatka
była coraz bardziej zdenerwowana. Szatyn wiedząc, że jego czas był coraz
krótszy zaczął ujawniać prawdę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Obiecaj mi jedno...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Powiedz o co ci chodzi Justin ! Co się
dzieje! – Nie umiała powstrzymać swoich emocji. Justin wyglądał jak wrak
człowieka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Obiecaj, że mimo wszystko... o mnie nigdy
nie zapomnisz, że będziesz mnie kochać...- Na twarzy Amandy pojawiły się także
łzy... Emocje robiły z nią swoje...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Obiecuję, ale co ma sie stać Justin ?- Cichy
szloch wydobył sie z jej ust, na co Justinowi <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>łamało się serce, wiedział, że niedługo
odejdzie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Przepraszam za wszystko...Ja tak bardzo cię
kocham, Am...- Chłopak się nieco uspokoił, ale w środku... Nie mógł wytrzymać
sam ze sobą...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Po tym wszystkim... Wrócisz do domu do
rodziców, będziesz prowadzić nowe życie... Znajdziesz kogoś kto na ciebie
zasłuży, będziesz go kochać, a ja zostanę w twoim sercu, dobrze?-Wypowiedź
chłopaka sprawiła, że dziewczyna przestawała kontrolować swój płacz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Nie... Nie zostawiaj mnie....</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Uwierz, że to jest to ostatnie co chciałbym
zrobić...- Dziewczyna wtuliła się w tors chłopaka, nie miała zamiaru go
puszaczać. Chciała tylko jego i miłość. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Justin
uniósł delikatnie jej podbródek, po czym pocałował ją. Po raz ostatni. Po
twarzy dziewczyny sunęły łzy. Objęła go jeszcze mocniej. Chłopak obdarował ją
swoim uśmiechem. Jego szczery uśmiech, zatrzymał się w jej pamięci. Amanda nie
miała bladego pojęcia o co chodzi. Skoro ją nie zostawiał dlaczego mówił jej
takie rzeczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Justin... Kocham Cię....- Powiedziała
szlochając. Chłopak tylko się uśmiechnął i czekał... </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Wiedział, że zostały im ostatnie minuty...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Kochanie, jak mnie nie będzie nie rób
niczego głlupiego, rozumiesz ? Żyj pełnią życia, nie przejmuj się niczym,
możesz mi to obiecać?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Justin! Dlaczego miałoby cię nie być! Nie
mów do mnie tak! – Chłopak pokręcił głową zrezygnowany, wiedział, że zepsuł nie
tylko swoje życie... Żałował już teraz...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ich chwila mogłaby się ciągnąć w wieczność,
ale radiowozy policji przerwały ją. Wtragnęli na miejsce, w którym Justin po
raz ostatni przytulał dziewczynę. Założyli mu kajdanki i zaczeli ciągnąć w
stronę radiowozu. Dziewczyna próbowała zatrzymać Justina, co było niemożliwe.
Stała jak wryta w ziemię. Usłyszała tylko ciche słowa Justina „ Kocham Cię” Jej
łzy niekontrolowanie spływały po twarzy. Szloch był coraz głośniejszy. Co teraz
miała zrobić? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Chłopak siedząc w samochodzie, widział
zdruzgotaną dziewczynę. Żałował wszystkiego. Chciał jej powiedzieć wszystko,
ale nie umiał. Chciał jej oszczędzić cierpienia. Mógł próbować uciekać, ale i
tak by go znaleźli.</span></div>
<br />
___________________<br />
<br />
<em><u>Napewno nie spodziewaliście się czegoś takiego. Powiem tyle, że za liczbę komentarzy pod osattnim postem powinnam się obrazić, ale... Jak widać rozdział sie pojawił.</u></em><br />
<em><u><span style="color: red;">Czy to koniec opowiadania?</span></u></em><br />
<em><u><span style="color: red;">To zależy od Was.</span></u></em><br />
<em><u><span style="color: red;">A więc PROSZĘ jeżeli przeczytałaś zostaw komentarz.</span></u></em><br />
<em><u><span style="color: red;">Chcecie drugą cześć.?</span></u></em><br />
<em><u>@LenkaBelieber4 </u></em>PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-87859281051604373772014-02-19T09:57:00.000-08:002014-02-19T10:05:28.327-08:0014.<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> " Przepraszam..."</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Po spotkaniu z Samantą, brunetka poszła prosto
do domu. Przygotowała obiad dla Justina i włączyła telewizor. Zatrzymała się na
pokazie mody.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Brakowało
jej tego. Już nie czuła się tak pewnie. Nie było zdjęć nie było tej pozytywnej
atmosfery. Nie czuła się już taka potrzebna. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie
testowała kosmetyków, nie dostawała firmowych ubrań. Cholernie jej tego
brakowało. Można powiedzieć, że życie tutaj w Miami, jest dla niej dobre, ale
nie robi tego co tak naprawdę chcę robić. Przyjęła pracę w knajpce, przy plaży,
a kształciła się na modelkę. Logika?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Każdy
by stwierdził, że trzeba udać się na jakiś kasting, cokolwiekm, ale żeby się
tam udać trzeba wierzyć w siebie, co Amanda nie umiała. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Drzwi
trzasnęły, kiedy do mieszkania wszedł Justin. Udał się do salonu, w którym
zastał swoją dziewczynę. Jej mina sparaliżowała Justina. Nigdy ją taką nie
widział. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Kochanie stało się coś? – Zapytał czekając
na odpowiedź, dziewczyna nawet niedrgnęła. Była zapatrzona w ekran telewizora,a
po jej twarzy spłynęły pojedyncze łzy. Była teraz niedowartościowana, brakowało
jej starego życia. Chłopak zrozumiał aluzję i popatrzył w ekran telewizora... W
tej chwili zrozumiał o co chodzi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Brakuje ci tego, Am ? – To pytanie było
wręcz retoryczne. Dziewczyna dalej nie spojrzała w jego kierunku. Jej usta
lekko drgnęły, ale nie wydały dźwięku. Za to łez było coraz więcej, kiedy
chłopak usiadł obok niej na sofie, jedyne co było słychać w pomieszczeniu to
cichy szloch. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Szatyn próbując pocieszyć Amandę, zaczął
delikatnie pocierać jej plecy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie dotykaj mnie...! – Sykneła brunetka po czym wybiegła z pokoju. Zamknęła się
w sypialni, po czym osunęła się na drzwiach, aż całkowicie usiadła. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Chłopak siedział zdezorientowany na sofie. Nie
oczekiwał takiej reakcji. Nie rozumiał o co chodziło jego dziewczynie. Dla
niego całe to przedstawienie było niepotrzebne. Wkurzył się po czym wstał i
podążył śladami Amandy. Kiedy stanął przy drzwiach, pociągnął klamkę w dół, ale
drzwi ani nie drgnęły. Dotarło do niego, że Amanda się zamknęła. Walnął pięścią
w drzwi...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Otwórz te drzwi ! – Krzyknął, a brunetka
gwałtownie się zerwała z podłogi. Bała się otworzyć... Nie chciała być bita.
Nie w tej sytuacji. Potrzebowała wsparcia...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Kolejny huk. Justin stał się jeszcze bardziej
agresywny. Złość nabierała w nim błyskawicznego tempa. Coraz głośniejszy szloch
wydobywał się z ust Amandy. Usiadła wyczekująco na łóżku. To było kwestią
czasu, kiedy chłopak rozwali te drzwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po
kolejnym mocnym ciosie drzwi opadły na ziemię, a zza nich wyłonił się wściekły
szatyn. Podszedł gwałtwonie do Amandy chwytając ją za ramię, na co ona syknęła
z bólu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Bawią cię takie gierki ?! – Irytacja na jego
twarzy malowała się coraz wyraźniej. Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Nie
chciała go doprowadzić do takiego stanu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Prosze... Przestań...- Powiedziała ze
strachem w głosie. Justin wymierzył jej cios prosto w twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Nie będziesz mi mówić co mam robić ! – Teraz
dziewczyna uświadomiła sobie, że chłopak nie kontroluje siebie. Jest zdolny do
wszystkiego wolała się zamknąć i przeczekać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Masz wszystko co potrzebujesz ! Ja ciężko
zarabiam, a ty siedzisz i ryczysz... Narzekanie, to jest to co ty potrafisz
najlepiej ! – Kolejny cios, tym razem mocniejszy. Amanda skrzywiła się. Widok
takiego Justina przerażał ją. Zdawała sobie sprawę, że jego praca jest ciężka,
ale nie sądziła, że stanie się taki agresywny. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy
brutalnie została popchnięta na łóżko, a Justin wyszedł na balkon zostawiając
ją, jej oddech nieco się uspokoił. Adrenalina, która krążyła w jej ciele była
nie do opisania. Miała ochotę wejść do łazienki<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>i ponownie się tam zamknąć, ale zrezygnowała, licząc się z tym, że
Justin znowu może dostać ataku furii. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Widząc
stojącego na balkonie Justina z papierosem... On pali? Amanda zdziwiła się
nieco tym faktem, nigdy tego nie robił. Weszła na balkon, a do jej nozdrzy
dotarła woń tytoniu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Podeszła jeszcze bliżej chłopaka. Szatyn miał
w tylnej kieszeni spodni paczkę papierosów. Na ten widok dziewczyna także
chciała zapalić. Delikatnie chwyciła paczuszkę, a chłopak dalej był zapatrzony
w krajobrazy Miami. Zapaliła papierosa, a po chwili uspokoiła się nieco. Dalej
nie była pewna w bliskości chłopaka. Mógł ją znowu uderzyć, cokolwiek.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Spojrzenie
chłopaka spoczęło na Amandzie. Widok palącej dziewczyny kręcił go. Zagryzł
wargę po czym chwycił ją w talii. Dziewczyna nie stawiała oporu, nie chciała
więcej krzyków. Szatyn pochylił się nieco po czym wyszeptał ciche „ przepraszam”
</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Kąciki ust Amandy drgnęły ku górze. Justin
dmuchnął dymem w usta dziewczyny, na co ona rozchyliła je delikatnie, po chwyli
zrobiła to samo Justinowi. Szatyn przyblizył się jeszcze bardziej, tym samym
ich usta się złączyły. Chłopak starał się być delikatny względem dziewczyny.
Ich pocałunek był coraz bardziej namiętny. Nastolatek wyrzucił papierosa, po
czym całkowicie objął Amandę. Dziewczyna dałą mu doskonały dostęp, co on
wykorzystał, a ich języki połączyły się. Wszystko ze sobą współgrało. Ich
pocałunek tworzył rosnące tętno. Był on pełny miłości. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Para
z trudem się od siebie oderwała. Popatrzyli sobie w oczy, a chłopak ponownie
zamknął dziewczynę w objęciach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Przepraszam, że zepsułem ci życie.
Zasługujesz na kogoś lepszego.- Powiedział, a w jego oczach pojawił się smutek.
Dopiero teraz dotarło do niego, że krzywdzi dziewczynę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Nie, ja kocham tylko ciebie...- Dziewczyna
była szczera, na jej wypowiedź Justin się ciepło uśmiechnął. Chwycił ją za rękę
po czym poprowadził do środka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Jutro mam wolne, spędzimy dzień razem...-
Powiedział radośnie. Dziewczyna miała się uśmiechnąć, ale przypomniała sobie o
nowej pracy... Nie chciała zapoczątkować nowej kłótni. Co teraz powinna zrobić?
Powiedzieć mu? Okłamać? A może olać tę pracę?</span></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
***<br />
<br />
Przepraszam, wiem,że jest krótki, ale nie miałam dużo czasu, ale nie lubię was trzymać w niecierpliwości.<br />
<br />
<i><u>Liczba komentarzów jest coraz mniejsza.... </u></i><br />
<i><u>Nie podoba Wam się?</u></i><br />
<i><u>Piszę na marne?</u></i><br />
<br />
NOWA ZAKŁADKA BOHATEROWIE<br />JAK CHCECIE ZOBACZYĆ WYGLĄD AMANDY<br />
szukajcie zakładki na boku.PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-80202786505969343752014-02-16T10:19:00.001-08:002014-02-16T10:19:30.907-08:0013.
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> " Miami Beach " *** </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -nazwa lokalu, w którym będzie pracować Amanda.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Para młodych ludzi spokojnie weszła do swojego
mieszkania. Było ono raczej apartamentem. Urządzone w bardzo przemyślany
sposób. Każda rzecz miała swoje miejsce. Dominowała biel i beż. Kolorystycznie
współgrało ze sobą idealnie. Wyposażenie mieszkania było godne podziwu.
Nowoczesne sprzęty AGD, które spełniały każdą zachciankę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Amanda
udała się spokojnym krokiem do kuchni. Wyciągnęła z lodówki produkty potrzebne
do zrobienia spagetti Bollonese. Swoją torebkę ułożyła niedbale na krześle.
Zajęła się przygotowaniem sosu. Szatyn krążył po mieszkaniu niespokojnym
krokiem. Zastanawiał się czy jego dziewczyna mówiła poważnie o Chantel. Nie
wiedział dlaczego była zazdrosna. Nie miała być o co. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczyna
ułożyła talerze i sztućce na stole. Złożyła serwetki przyglądając się
intensywnie swojemu dziełu. Zapaliła świece przy stole, a w kuchni zrobił się
romantyczny klimat. Chciała, aby nareszcie z Justinem byli szczęśliwi. Zawołała
swojego chłopaka, po czym usadła wyczekująco przy stole. Kiedy Justin ciężkim
krokiem przyszedł do kuchni ze znudzoną miną, od razu było widać, że coś jest z
nim nie tak. Na widok kolacji, którą starannie przygotowała nastolatka chłopak
delikatnie się rozpromienił. Położył swoją dłoń na ramieniu brunetki, pocierając
delikatnie. Nachylił się ku jej szyi po czym wyszeptał ciche „ Dziękuję”.
Amanda uśmiechnęła się w reakcji na miły gest chłopaka, który właśnie usiadł
przy stole i zaczął sobie nakładać jedzenia. Kiedy w kuchni było słychać tylko
dźwięk sztućców pocieranych o talerze nastolatka obmyślała plan na resztę
wieczoru. Chciałaby, aby Justin jej powiedział prawdę o wszystkim. Dlaczego
właściwie tutaj są? Nie chciała tego słyszeć od Chantel, chciała wiedzieć co
powie jej Justin.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>- Kochanie jest mi niezmiernie miło, że
zaplanowałaś coś takiego, ale jaki masz w tym interes? – Powiedział pocierając
kąciki ust serwetką. Dziewczyna na samą myśl zrobiła się zaczerwieniona. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chciałam poznać prawdę...- Delikatnie się jąkała, choć nie miała tego w
planach. Chciała brzmieć pewnie. Nie umiała przyznać, że znowu się bała, tego
że Justin uderzy ją...ponownie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Przerabialiśmy już to, jeżeli chcesz spędzić ten wieczór miło nie wspominaj o
tym – Wyszedł z kuchni jak burza. Wkurzony-znowu-</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczyna
przebrana w delikatną, przewiewną koszulkę nocną ułożyła się na łóżku. Chciała,
aby Justin się do niej przytulił i powiedział, że będzie wszystko dobrze. Było
na odwrót. Leżała w pustym łózku, a jej ukochany siedział przed telewizorem z
piwem w ręku, oglądając mecz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minęły
dwie godziny odkąd Amanda leżała bezczynnie na łóżku i próbowała zasnąć. Kiedy
jej powieki zaczęły się przymykać. Poczuła jak łóżko zaczęło się gwałtownie
uginać. Justin położył się obok brunetki. Odwrócił się do niej, po czym
pociągnął ją do siebie, co całkowicie obudziło dziewczynę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jju-justin ?- Mruknęła cicho brunetka, nie wiedząc czy chłopak spał.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Mhmm...?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Zgodziłbyś się, abym znalazła sobie pracę? – Powiedziała to odważnie i
stanowczo. Wiedziała, że musi przekonać szatyna, choćby nie wiem co.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Nie ma mowy! – Powiedział, już nieco głośniej
chłopak.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chcę ci powiedzieć, że nie potzebuję twojego pozwolenia, zrobię co zechce. Nie
mam zamiaru być twoją kurą domową, pogódź się z tym.- Powiedziała równie głośno
Amanda. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Pogadamy potem... Jest późno...- Odparł
niechętnie, ze świadomością, że brunetka nie odpuści tego. Będzie drążyć temat
do czasu, aż oberwie albo on się zgodzi na jej propozycję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dziewczyna obudziła się w pustym łóżku. Justin
już dawno wyszedł do swojej pracy. Ziewnęła po czym podparła się na łokciach.
Wzrokiem wędrowała po pokoju. Zdjęła jedną nogę z materaca po chwili drugą, a
bose stopy położyła na lodowatych kafelkach.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Ubrała pośpienie futrzane kapcie. Podreptała leniwym krokiem do kuchni
stawiając wodę na herbatę. Usiadła ospale przy stole. Okna oświetlały całe
mieszkanie, pogoda na polu była bajkowa, jak każdego dnia. To dzisiaj chciała
iść szukać pracy. Wiedziała, że Justin się jeszcze na to całkowicie nie
zgodził, ale chciała postawić na swoim. Miała świadomość, że sama zadecyduje o
sobie. Ubrała białe szorty z wysokim stanem oraz kremową przewiewną bluzkę,
którą wepchnęła do środka szortów. Swoje włosy upiełą w wysokiego koka. Wzięła
beżową torbę po czym wyszła z domu, zamykając go równocześnie na klucz. Nie
wiedziała dokładnie gdzie chce pracować i czego szukać. Weszła do kawiarni w
centrum miasta. Zapach kawy był naprawdę czymś nie do zastąpienia. Podeszła do
jednej z kelnerek i zapytała czy potrzebują zatrudnić kogoś nowego. Na
niekorzyść brunetki wszystkie stanowiska były zajęte. Zrezygnowana wyszła, po
czym udała się na plażę wpocząć. Jej uwagę wzbudził jednak lokal przy plaży.
Słomiany dach. Z każdym krokiem, dzięku któremu była bliżej. Było słychać
głośniejszą muzykę. Wiele ludzi siedziało przy barze i piło kolorowe drinki.
Słowo, które dokładnie opisze ten lokal to- radość. – Wszyscy mieli promienny
uśmiech. – Każdy wyglądał na zadowolonego. Beztroska i plaża. Idealnie miejsce.
Dziewczyna weszła w głąb po czym stanęła przy barze. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Przepraszam, czy potrzebujecie kogoś do
pracy?- Zapytała z nutką nadzieji w głosie. Przystojny kelner przyglądał jej
się z ogromną pasją. Przygryzł wargę po czym skinął delikatnie głową. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Szef ostatnio wspominał o ogłoszeniu, jeżeli
jest to dalej aktualne... To powinien cie przyjąć. Pójdę na zaplecze go
zapytać.- Brunetka skinęła głową, a uroczy młodzieniec zniknął za zapleczem. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Amanda usiadła na barowym krześle wyczekując.
Wkońcu przyszedł widziany jej już chłopak i starszy mężczyzna z brodą. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Dzień dobry, jestem Amanda – Wyciągnęła ku
niemu dłoń, na co on ją ścisnął delikatnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Słyszałem, że poszukujesz u nas pracy.
Wystarczy złożyć dokumenty, jeżeli ci bardzo zależy zostaniesz przyjęta...-
Powiedział uśmiechając się w kierunku brunetki, na co ona skinęła głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Rozumiem doniosę jej jutro, a kiedy bym
mogła zacząć pracować? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Skoro jutro doniesiesz wszelkie dokumenty,
moge cię przyjąć od zaraz. Przyjdź o godzinie dziesiątej, Marco nauczy cię
potrzebnych rzeczy...- Kiwnął głową w kierunku blondyna. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Będę jutro. Do widzenia ! – Zeszła powoli z
krzesła barowego<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>po czym udała się
spowrotem na plażę. Usiadła na murku, ciesząc się chwilą. Wyjęła swój telefon
po czym zadzwoniła do Samanty. Opowiedziała jej wszystko. Szatynka zaprosiła ją
do siebie. Znając adres Amanda udała się w nieznanym kierunku, ucieszona faktem
iż wkońcu postanowiła na swoim.</span></div>
<br /><br />
_____________________<br />
<br />
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia.<br />
Przepraszam za opóźnienia.<br />
Kocham Was !<br />
@LenkaBelieber4<br />
<br />
<br />PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-87799296018717734632014-02-11T08:38:00.001-08:002014-02-11T08:38:21.617-08:0012.
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> " Nawet nie masz pojęcia jak ci zazdroszczę..."</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Amanda z każdym dniem coraz więcej wiedziała i
rozumiała, co zaczęło bardzo irytować Justina. Obiecał sobie, że będzie twardy.
Uważał, że jest mięczakiem nie chciał takim być, a tymbardziej nie mógł
dopuścić, do tego, aby kumple z branży zaczęli coś podejrzewać. Szatyn właśnie
się szykował na swój pierwszy dzień pracy. Wiedział, że to jest nielegalne, ale
nie miał zamiaru odmówić, w pewnym sensie zaczęło mu się podobać to życie. Od
zawsze chciał być niezależny, teraz mógł zapewnić swojej rodzinie, sobie, a
także Amandzie dosłownie wszystko. Wiedział, że wiąże sie z tym pewne ryzyko,
że go złapią, ale nie dawał za wygraną. Dalej nie odpowiadał na wszystkie
pytania swojej dziewczyny. Pewne rzeczy, jak uważał nigdy nie wyjdą na światło
dzienne. Ubrał się tak jak kazał mu szef. Czarny garnitur. Brunetka zaznała
szoku, kiedy zobaczyła w jakim stroju szatyn wybiera się do pracy. Przemkło się
przez jej myśl, że jest jakimś biznesmenem, ale wspomiała słowa Chantel, która
zdała jej relację, że chłopcy należą do gangu. Aż trudno jej było myśleć, że
jej chłopak właśnie wyjdzie krzywdzić ludzi i wszystkie te nielegalne rzeczy, o
których brunetce się nawet nie śniło. Zawsze miała inne zdanie o szatynie.
Nigdy nie sądziła, że on będzie w stanie dojść, do takich czynów. Od imprezy
minął tydzień, a od tamtego czasu Amanda oberwała trzy razy. Teraz się pilnuje.
W domu chodzi na palcach, żeby tylko nie zwrócic uwagę Justina, co jest
niezmiernie trudne, kiedy on przychodzi wieczorem do łóżka i daje brunetce
olbrzymią porcję czułości.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Wychodzę, w domu powinienem być... Po
dwudziestej...- Opuścił mieszkanie nie zwracając uwagę na brunetkę, która
liczyła na chociaż małe przytulenie cokolwiek. Zawsze, kiedy przechodzili na
temat pracy Justin stawał się nie do zniesienia. Nazywając rzeczy po imieniu,
był zimnym dupkiem. Amanda chciała znaleźć jakąś pracę, o którą tutaj w Miami
nie bedzie problemu. Jednak nie miała odwagi powiedzieć Justinowi, bała się
jego reakcji. Nie chciała więcej krzyków. Brunetka zjadła w coszy i spokoju
śniadanie. Przez myśl przemknął jej się pewien pomysł. Chciała opuścić
mieszkanie, wyjść na plażę gdziekolwiek. Była teraz sama, a więc nikt nie mógł
jej niczego zabronić. Wstała od stołu, po czym zmyła naczynia. Chwyciła torbę
do, której wepchnęła ręcznik i krem do opalania. Ubrała pośpiesznie strój
kąpielowy, po czym na nos wsunęła okulary przeciwsłoneczne. Kiedy chciała
wychodzić, przopomniała sobie o komórce. Gdy miała wszystko zamknęła mieszkanie
i wyszła do nieznanego jej świata. Słońce tego dnia świeciło naprawdę mocno. Po
przejściu kilku kroków, robiło się niemiłosiernie gorąco. Poszukiwania
odpowiedniej plaży nie narobiło kłopotów Amandzie. Rozłożyła swój ręcznik po
czym zdjęła z siebie przewiewną białą sukienkę, na ramiączkach. Plaża o tej
porze była naprawdę zatłoczona, nie minęło kilka minut, a ku Amadzie
przyłączyły się tutejsze dziewczyny.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Przepraszam... Mówisz po angielsku? – Zapytała nieznajoma szatynka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Tak, a o co chodzi? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Trochę mi głupio, ale czy mogłabym pożyczyć
krem do opalania? Zapomniałam w domu...- Odpowiedziała zakłopotana dziewczyna.
Amanda skinęła głową i wyjęła z torby pomarańczową buteleczkę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Jestem Samanta... Mogę do ciebie dołączyć?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Pewnie...- Amanda nie miała pojęcia, że
przyciągnie do siebie jakiś towarzyszy, cieszyła się, że ma z kim porozmawiać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Naprawdę kocham to miejsce...- Powiedziała
rozpromieniona szatynka. Wyraźnie rozglądała się po zaludnionej plaży z
satysfakcją. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Ja się tutaj niedawno przyprowadziłam...
Jest naprawdę pięknie...Od zawsze chciałamm..- Irytujący dźwięk komórki
przerwał wypowiedź Amandy. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Justin. Nie
chciała odbierać, ale zrobiła to pomimo wszystko.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- T-takk..?- Wyjąkała delikatnie podirytowana.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Gdzie do cholery jesteś?!</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Spokojnie... Siedzę w domu...- Dziewczyna
zrobiła się lekko czerwona poprzez swoje kłamstwo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Nie ma cię tam! Wracaj do domu... TERAZ !-
Krzyknął do telefonu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Nie mam zamiaru, nie będę tam siedzieć sama,
narazie...- Powiedziała spokojnym tonem, zarazem rozłączając połączenie.
Samanta przysłuchiwała się całej rozmowie z kamiennym wyrazem twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Twój chłopak jest serio... Troskliwy?- Nie
wiedziała jak ma nazwać coś takiego. Nie chciała powiedzieć stanowczy, iż bała
się, że urazi nowo poznaną dziewczynę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Troskliwy? Ja sądzę co innego, ale... Kocham
go- Stwierdziła z uśmiechem na twarzy. Wtedy nie myślała o konsekfencjach. Nie
powinna sprzeciwiać się Justinowi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po
paru godzinach słońce zaczęło zachodzić, a na plaże przychodziło coraz więcej
par, które miały zamiar podziwiać ten afrodyzjak. Dziewczyny spakowały swoje
rzeczy i wymieniły się numerami telefonu. Amanda powoli zmierzała ku
mieszkaniu, kiedy znalazła się przy drzwiach w poszukiwaniu klucza w torebce,
drzwi same się uchyliły, a zza nich wyjrzał wściekły szatyn. Pociągnął Amandę
za ramię prosto do sypialni. Przyparł ją do łóżka, co kompletnie wyprowadziło z
równowagi Amandę. Przyssał się do jej szyi, delikatnie błądził rękoma po ciele
dziewczyny. Schylił się do jej ucha, po czym zaczął zmysłowo wypowiadać kolejno
zdania..- Tęskniłem za tobą... Gdzie byłaś tyle czasu? Tym razem mów prawdę...-
Dziewczyna była na tyle oszołomiona ruchami Justina, że nie umiała wypowiedzieć
cokolwiek. Szatyn zachichotał na jej reakcję i uwolnił ją ze swojego uścisku. –
Byłam na plaży... Poznałam fajną dziewczynę i nie chciałam wracać do domu...-
Powiedziała na jednym wdechu...- Zdajesz sobie sprawę, że niegrzeczne
dziewczynki trzeba karać...?- Mruknął zmysłowo tuż przy szyi brunetki. Kiedy
szatyn namiętnie wpił się w usta brunetki w pomieszczeniu rozległ się dźwięk
telefonu... Justin niechętnie się oderwał i wyszedł z pomieszczeniu odbierając
połączenie od szefa. – W domu... O której?.... Będę... Zabiorę.... Narazie...-
Chłopak był wyraźnie podirytowany, chciał spędzić czas ze swoją ukochaną, ale
Bruce zaplanował kolację dla ludzi z gandu. Będą szykować kolejną akcję. Szatyn
powiadomił Amandę o wyjściu, po czym kazał się jej pzrebrać tłumacząc się, że
nie chcę, aby koledzy zobaczyli ją w takim stroju. Brunetka z niechęcią ubrała
czarne rurki i czerwoną koszulę w kratkę. Na polu panowała dalej przyjemna,
ciepła pogoda. Para wyszła wsiadając do czarnego samocho, tym razem byli tam
tylko oni i kierowca. Pojazd zatrzymał się tam gdzie ostatnio. Justin trzymał
dziewczynę w swoim uścisku, a po chwili weszli do willi Colina. Brunetka
szkrywiła się nieco na jego widok. Ku jej zaskoczeniu znalazła się w ramionach
Chantel, przygryzła wargę ze zdenerwowania, ale podążyła wraz z blondynką, na
górę. Tego wieczoru chciała podsłuchać rozmowę chłopaków. Musiała wiedzieć co
Justin będzie robił. Bała się o niego. Teraz siedziała w różowym pokoju
blodynki. Amanda nigdy nie lubiła takich kolorów. Nie podobał jej się styl
ubierania Chantel, ale mimo to lubiła z nią czasem pogadać. Blondynka otworzyła
swoją szafę i zaczęła pokazywać swoje nowe ubrania, które zafundował jej Colin.
Jej prawdziwą reakcję kryła z trudem. Nie mogła przecież powiedzieć, że
kompletnie jej się to nie podoba. Wręcz przeciwnie pochwalała i przytakiwała
głową na każde stwierdzenie Chantel. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Ostatnio pomyślałam o Tobie... Mam coś dla
ciebie... Wiem, że to trochę głupie z mojej strony, ale nie mogłam się
powstrzymać, kiedy zobaczyła to w sklepie... Stwierdziłam, że to jest stworzone
dla ciebie!- Krzyknęła radośnie podążając do innej części pokoju. Otworzyła
szufladę białej komody i pokazała Amandzie wyraźnie skąpą, czerwoną bieliznę,
na co brunetka zachłysnęła się powietrzem. Nie była w stanie sobie wyobrazić
siebie, w czymś takim. – Ochh... Cóż dziękuję... To serio miłe...- powiedziała
przygryzjąc lekko wargę. Nie umiała być w stosunku do tej dziewczyny
niegrzeczna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Amanda... Pomyśl tylko co zrobi Justin jak
cię zobaczy... Nawet nie masz pojęcia jak ci zazdroszczę...- Blondynka
rozpływała się na myśl o Justinie, co wyraźnie irytowało brunetkę. Nie miała
zamiaru się z nim dzielić. Chciała jej głośno wykrzyczeć w twarz, że on jest tylko
i wyłącznie jej chłopakiem. To, że była zazdrosna było mało powiedziane.
Chciała wyjść jak najszybciej z tego pomieszczenia. Miała dość na dzisiaj. Z
niechęcią wzięła od Chantel prezent i spakowała do torby, mówiąc jak bardzo jej
się podoba. Przekonała blondynkę, aby zeszły na dół do chłopaków. Kiedy
pojawiły się w drzwiach Justin właśnie ubierał bluzę i przywitał szczerym uśmiechem
Amandę. Pożegnali się i wyszli. W samochodzie Amanda próbowała mu dać do
zrozumienia, że nie ma zamiaru się widywać z Chantel. Wszystko opowiedziała
Justinowi oprócz jej prezentu od blondynki. Szatyn zaśmiał się tylko twierdząc,
że nie ma się o co martwić. Z satysfakcją utrzymał przy sobie myśl, że Amanda
jest o niego zazdrosna.</span></div>
<br /><br />
***<br />
<h4>
<em><u> Przeczytał to ktoś w ogóle?</u></em></h4>
@LenkaBelieber4PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-49030332418020615962014-02-08T03:16:00.000-08:002014-02-08T03:16:10.051-08:0011.
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> " To był rozkaz! "</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Zbliżał się wieczór, a ja dalej nie mogłam
skupić swoje myśli, wszystkie krążyły wokół Justina i całego wyjazdu. Nie
rozumiałam co go do tego skłoniło. Między nami było wszystko dobrze. Kim byli
ci ludzie w samochodzie i skąd on do cholery wziął mieszkanie? Skąd on ma
pieniądze?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Brunetka siedziała na łóżku nie zauważając, że
Justin wszedł do pokoju. Zlustrował ją wzrokiem, a jego sumienie dało mu znać o
sobie. Kochał ją, zdawał sobie sprawę, że ją krzywdzi. Bał się, że jak powie
prawdę to będzie cierpieć on, a dziewczyna razem z nim. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Kochanie...- Amanda nie odpowiadała, jej
ręce się trzęsły. Szatyn widząc, że Am nie reaguje podszedł do niej i uklęknął.
Chwycił jej ręce i zaczął całować nadgarstki. – Nie bój się.... Już dobrze...-
Nastolatka zaczęła cicho szlochać. Zmiana nastroju Justina kompletnie ją
rozproszyła. – Dlaczego mi to robisz...?- Szatyn wiedział, że czas powiedzieć
prawdę, ale nie mógł. On sam się bał. Wszystko co robił to tylko dlatego, aby
chronić dziewczynę. – Posłuchaj... Dla mnie także to nie jest łatwe... Nie moge
ci powiedzieć... Musisz się ubrać, zaraz po nas przyjadą chłopaki... Kochanie
nie stawiaj mi oporu, proszę...- Jedyne co widziała w jego oczach to nadzieję.
Mimo, że nie wiedziała dlaczego ją krzywdził zgodziła się...- C-coo- ja ... mam
ubrać?- mruknęła cicho między szlochami. Szatyn uśmiechnął się zawadiacko i
podszedł do szafy. Odsunął białe drzwi i zaczął przeglądać ubrania swojej
dziewczyny, kiedy jego oczy ujrzały czarną obcisłą sukienkę wyciągnął ją i
delikatnie podał Am. Wyciągnął jej czarne szpilki i postawił obok łóżka.
Brunetka chwyciła ubranie i zmierzała ku łazience. Szatyn uśmiechnął się i
chwycił ją za ramię. Schylił się do jej szyi po czym wyszeptał...- Przebierz
się przy mnie, kochanie...- Objął ją delikatnie i odwrócił ku sobie. Dodając
jej odwagi skinął głową i zaczął odpinać guzik jej spodni, następnie chwycił za
zamek i rozsunął. Brunetka była zbyt zaskoczona, aby się ruszyć. Kochała
czułego Justina i jego dotyk, kiedy jej spodnie osunęły się po udach jej twarz
przybrała czerwonego koloru. Szatyn w skupieniu zdjął jej spodnie po czym
zlustrował ją wzrokiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Daleej... Daleej, kochanie...- Pośpieszył
unosząc jej ręce ku górze i ściągając zarazem bluzkę, kiedy zobaczył swoją
dziewczynę w samej bieliźnie z trudem się opanował, aby nie przejść dalej.-
Jesteś taka piękna... Jesteś tylko moja, kochanie...- Amanda na słowa chłopaka
wtuliła się w jego tors, rozkochując się w tej chwili. – Musisz się ubrać, bo
nie wytrzymam tak dłużej... - <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Dziewczyna
dokładnie przeanalizowała słowa, a wkońcu nasunęła na siebie czarną sukienkę. Chłopak
widząc, że dziewczyna zmaga się z zamkiem wstał i pomógł jej. Objął ją
ramieniem i zaczął składać delikatnie pocałunki na szyi brunetki.- Teraz mnie
posłuchaj uważnie... Kiedy tam będziemy... Będziesz się trzymać blisko mnie,
nie będzie sprawiać kłopotów, nie wtrącaj się w nic.... Rozumiesz?- Warunki
szatyna nieco zdziwiły Amandę. Dlaczego miała iść na imprezę, skoro nie było
jej wolno się nawet odezwać. – Mam być jak więzień?- Zapytała bezmyślnie, na co
uścisk Justina stał się mocniejszy.- To był rozkaz! Nie utrudniaj wszystkiego!-
Krzyknął na wystraszoną dziewczynę, nie mógł dłużej opanować emocji. Musiał być
twardy. Chciał, aby wszysko poszło gładko. Nie lubił jej sprawiać krzywdę, ale
miał określone zasady, których musiał się bezwzgęlnie trzymać. Wyszedł z pokoju
i udał się do łazienki. Miał naszykowane ubrania , w które się szybko przebrał.
Poprawił włosy i wyszedł, aby zabrać Amandę. Skinął głową w jej kierunku na co
ona podeszła do niego i chywciła za rękę. Wyszli z mieszkania i udali się na
zewnątrz, gdzie czekał czarny samochód. Siedziały w nim te same osoby co w
południe. Justin przywitał się z kolegami, a dziewczyna usiadła na kolanach
szatyna. Blondyn obserwował każdy jej ruch. Zachwycał się jej ciałem, nie przejmując
się, że w pobliżu jest Justin. Nie miał oporów, a kiedy jego ręka znalazła się
na udzie Amandy, szczęka Justina się zacisnęła. Dziewczyna strzepnęła jego rękę
starając się przy tym nie złamać żadnych zasad. Szatyna kusiło, aby się odezwać
i zwrócić uwagę, że Amanda jest tylko jego, ale zatrzymał to dla siebie, z
jednego powodu- nie chciał mieć nieprzyjemności z szefem.- Dziewczyna odsunęła
się jak najdalej od blondyna, a swój wzrok utkiwał w obraz za oknem. O tej
porze w Miami było co podziwiać, to miasto było jak z marzeń. Nie brakowało
tutaj niczego. Czarny samochód zatrzymał się w luksusowej dzielnicy gdzie było
pełno niesamowitych domków. Wszyscy wysiedli z<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>samochodu i udali się do ogromnej willi, z której było słychać głośną muzykę.
Było tam pełno osób, o których dziewczyna nie miała pojęcia. Trzymała się
Justina i nie miała zamiaru opuszczać go na krok. Wszyscy tańczyli, niemal
każdy był pijany. To co się tam działo zdecydowanie przerażało brunetkę. Grupa
szatyna udała się do salonu, gdzie było nieco ciszej i spokojniej. Szatyn od
razu rozpoznał szefa, przywitał się nieśmiało i przedstawił Amandę. Blondyn,
który zawzięcie obserwował nastolatkę nazywał się Colin. Jego zadaniem w gangu
było montowanie bomb i sprawność samochodów.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Kiedy wszyscy chichotali i pili do Sali weszła długo noga dziewczyna. Na
jej przyjście wszyscy ucichli. Podeszła do Colina po czym zaczęła szeptać mu
coś do ucha. – Chanel chciałaby się poznać z Amandą... Justin czy masz coś
przeciwko, aby dziewczyny wyszły?- Brunetka słysząc swoje imię wtuliła się
mocniej w tors chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">-Oczywiście, Am... proszę ...- Powiedział, na
co nastolatka nieśmiało poszła w kierunku blondynki. Chanel <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>chwyciła ją za rękę po czym wyszły. Dziewczyny
poszły po schodach na górę. Znalazły się w luksusowym pokoju... Blondynka
pociągnęła Amandę na łóżko po czym sama na nim usiadła. – Jestem Chanel... A ty
zapewne Amanda... Nie mogłam się doczekać, kiedy przyjedziesz...- Powiedziała
na jednym wdechu blondynka, a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. – Miło
to słyszeć...- Brunetka zawsze była nieśmiała, co było widać na pierwszy rzut
oka.- Strasznie mi się tutaj nudzi, musze się słuchać Colina... To on o
wszystkim decyduję, ciesze się, że nie jestem teraz sama.- Am nie spodziewała
się, że Chanel ma podobne życie do niej. Myślała, że to wybryk Justina, ale
teraz zrozumiała, że to nie zależało od niego.- Z<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Justinem mam podobnie...- Mruknęła cicho.-
Aaa... obczaiłam dzisiaj twojego chłopaka. Jesteś serio wielką szczęściarą...
On wygląda jak milion dolarów.- Obydwie dziewczyny zachichotały. Z każdą minutą
czuły się lepiej w swoim towarzystwie. Amanda zaczęła się coraz bardziej
otwierać. Idąc tutaj z Chanel nie miała pojęcia, że dowie się, dlaczego Justin
tak z nią postępuje. Nie rozumiała jednego dlaczego on się zgodził dołączyć do
gangu?</span></div>
<br /><br />
***<br />
Powoli zaczyna się wszystko wyjaśniać... Co będzie dalej?<br />
Myślę, że się cieszycie, że rozdziały są często.<br />
Nie planowałam tego rozdziału dzisiaj, ale cóż wena rozsadzała mnie od środka.<br />
@LenkaBelieber4<br />
<br />
<em><strong><u><span style="color: purple;">NOWY ROZDZIAŁ = 20 KOMENTARZY</span></u></strong></em>PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-18423914655261321762014-02-07T05:39:00.001-08:002014-02-07T05:53:54.907-08:0010.<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> " Lubię wstydliwe..."</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Justin wraz z Amandą dojechali w szybkim
tempie na lotnisko. Szatyn próbował ukryć gdzie zabiera dziewczynę, ale wkońcu
odpowiedział na jej pytania. W środku męczyło go to, że od teraz będzie musiał
tak traktować swoją dziewczynę, ale za wszelką cenę ukrywał to. Gdyby jego szef
dowiedział się, że łamie zasady, musiałby płacić za ojca. Nastolatek zastosował
się do wszelkich zasad. Bruce dokładnie opisał warunki jego pracy. Na początku
Justin był przerażony, wkońcu nigdy nie robił nic nielegalnego, ale z biegiem
czasu wszystko zaakceptował, można powiedzieć, że polubił swoich nowych „
kolegów”. Jego zadaniem będzie zajmować się ludźmi, którzy mają dług i Bruca i
nie mają zamiaru go płacić. Szatyn zaczął swój czas poświęcać treningom i
nocnym wypadom z kolegami z branży. <span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Para
wysiadła z samolotu, Amanda była przerażona, a na ustach Justina pojawiał się
coraz większy uśmiech. Szarpnął dziewczynę za ramię i pociągnął w kierunku
czarnego samochodu. Wsiadł pierwszy, a dziewczynę pociągnął na kolana. Brunetka
zdziwiła się na widok nieznajomych jej twarzy. Obok nich siedzieli dobrze
zbudowani mężczyźni, jeden w jej kierunku wysyłał obleśne uśmiech, a nastolatka
powoli gubiła się w sobie. Przycisnęła głowę na klatke piersiową chłopaka.
Kochała go mimo wszystko. Akceptowała jego błędy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -
Widzę, że masz dobry gust Justin – Chłopaki w samochodzie zachichotali łącznie
z szatynem. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Lubię wstydliwe...- Na słowa blondyna Amanda
ścisnęła Justina, nawet nie odwracając się w kierunku rozmówcy. Czuła się
nieswojo i nie miała zamiaru rozmawiać z kimś, kto wpakował w kłopoty jej
chłopaka. Szatyn na jej reakcję tylko zachichotał, co Amandę niezbyt
pocieszyło.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Wierną masz suczkę...- W dziewczynie zaczął
roić się gniew. Nie umiała tego wytrzymać, chciała aby Justin powiedział im
cokolwiek, żeby się odczepili. Jej nadzieje, nie zostały uwzględnione.
Szatynowi także nie podobały się dogryzki, ale nie mógł zrobić awanturę. Musiał
wytrzymać. Ścisnął brunetkę opiekuńczo w ramionach. Martwił się, że mu nigdy
nie wybaczy. Samochód zatrzymał się po 30 minutach, na co Amanda odetchnęła z
ulgą. Wysiadła wraz z szatynem, a reszta chłopaków została w samochodzie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Wieczorem przyjedź do nas... Ją też możesz
zabrać...- Wskazał głową w kierunku Amandy, na co szatyn skinął i wyjął walizki
z bagażnika. Podał jedną brunetce, a sam ruszył do potężnego wieżowca. Amanda
nadal nie rozumiała tego, że Justin wciąż jest dla niej zimny. Była kompletnie
zdezorientowana, ale nie chciała się odezwać. Bała się Justina..Podążyła szybko
za nastolatkiem, a po chwili stała wraz z nim w windzie. Nawet nie zauważyła,
że znalazła się w naprawdę pięknym miejscu, otaczały ją plaże, a na dworze była
pogoda jak z bajki. Czego chcieć więcej?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Justin
otworzył mieszkanie i wpuścił brunetkę do środka, podążając chwile za nią.
Postawił walizkę na korytarzu i zaczął się rozglądać po nowym mieszkaniu. Nigdy
nie miał dostępu do takich luksusów. Próbował przyjąć obojętny wyraz twarzy,
ale mimowolnie pojawił się na niej uśmiech i zadowolenie. Zabrał walizkę i
ruszył do sypialni. Z jego wewnętrzenego zachwytu wyrwał go głos brunetki...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Może powiesz mi wkońcu o co chodzi?! –
Amanda zebrała w sobie odwagę i podniosła głos na chłopaka. Szatyn odwrócił się
do niej i spojrzał na nią swoim groźnym wzrokiem, na co brunetka spuściła głowę
w dół...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">-</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Chyba powinienem ci wspomnieć o szacunku...-
Ruszył w jej stronę i popchnął ją na ścianę, przyparł ją i schylił się do<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>jej szyi, na co brunetka odpowiedziała cichym
jękiem. Szatyn wiedział jak na nią działa i umiał to umiejętnie wykorzystać. –
Jeszcze jedno słowo... Jeszcze raz podniesiesz na mnie swój głos, a obiecuje
ci, że twoją buzię wykorzystam do czegoś pożyteczniejszego...- Jego uścisk się
zacieśnił, a on przywarł swoimi ustami na odkryty dekolt Amandy, kreślił
znajomą tylko mu ścieżkę. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, kiedy
z ust brunetki ponownie wyszedł cichy jęk. Oderwał się od niej i zanowu
przybrał groźny wyraz twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Rozpakuj te rzeczy... Spróbuj coś... A nie
będe już taki miły...- Oplótł swoją rękę wokół Amandy i powoli szeptał jej do
ucha. – To zależy tylko od ciebie, kochanie...- Wyszedł z sypialni zostawiając
nastolatkę w kompletnym szoku. Nie znała tej strony Justina. W jej głowie
mnożyły się pytania i myśli na temat jej chłopaka. Chciała mu wykrzyczeć prosto
w twarz, że jest bilopolarny i ma go dość, ale nie miała odwagi. W jej umyśle
ciągle przewijał się film jak ją całował po szyi. Nie umiała tego wymazać z
pamięci, choćby chciała. Zdecydowanie kochała to, jak potrafi na nią działać,
kiedy zaczęła się zatapiać w świecie fantazji usłyszała rozmowę Justina.
Początkowo nie miała pojęcia o co chodzi, ale zrozumiała, że szatyn rozmawia
przez telefon.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">-</span><span lang="PL">Wszystko załatwiłem.... Tak... Nie ma o
niczym pojęcia... Będę... Zabiore ją... Powiem jej o tym... Mam wszystko pod
kontrolą, nie potrzebuję pomocy... Do zobaczenia....- Amanda wiedziała, że
chodzi o nią, usłyszała, że Justin zbliża się w kierunku pokoju. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Miałaś rozpakować walizki... </i>Wiedząc, że
tego nie zrobiła pośpiesznie rzuciła się w kierunki jednej i rozpięła zamek.
Wzięła garść ciuchów i ułożyła w safie. Wiedziała, że chłopak jest w pokoju,
jego wzrok zatrzymał się na brunetce dokładnie analizując jej czynność.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- To co stało się w samochodzie, nie może się
powtórzyć...- Amanda skojarzyła i liczyła, na to, że nie pozwoli chłopakom tak
się do niej zwracać, ale stało się zupełnie co innego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- Nie możesz wszystkich lekceważyć... Bądź dla
nich miła, inaczej poniesiesz karę... – Z jej ust wydobył się cichy chichot.
Karę? Przecież nie ma pięciu lat, nie wierzyła, że może ponieść jaką kolwiek
karę, ale kiedy zobaczyła, że szatyn jest całkowicie poważny i zmierza w jej
kierunku z zaciśniętymi pięśćmi wzdrgnęła się i oparła plecy o brązową szafę. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Wiedziała co ją czeka...</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">-</span></i><span lang="PL"> Bawi cię to? Chyba coś źle zrozumiałaś... – Kiedy zbliżył się do niej
na tyle blisko, że był ją w stanie dotknąć uderzył brunetkę w twarz. Ponownie i
ponownie, kiedy zobaczył jej łzy na jego twarzy pojawił się złowieszczy
uśmiech, którego nastolatka nigdy nie widziała.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">- To na mnie nie działa... Nie wzbudzisz tym
we mnie litość...- Kolejny cios. Brunetka zaniosła się głośnym szlochem, na co
szatyn tylko zachichotał. Przejechał kciukiem po jej obolałej twarzy i wytarł
jej łzy. Nie lubił kiedy płakała, ale w tym momencie krył tą emocję. Miał w tym
konkretny cel i wiedział, że jak złamie zasady, jego i brunetkę będzie czekał
ciężki los.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">-
Wspominałeś coś o swojej dziewczynie... Jeżeli dobrze pamiętam- W pomieszczeniu
rozległ się głos Bruca... Szatyn siedział na sofie od dłuższej chwili. Słuchał
z uwagą szefa i próbował zapamiętać jak naj więcej. Na słowa Bruca skinął
głową.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Musi
być dla ciebie ważna skoro chcesz ją zabrać...</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Jest
dla mnie najważniejsza...- Powiedział z powagą w głosie.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Możesz
ją zabrać, ale są warunki... Nauczysz ją szacunku, jeżeli będzie niegrzeczna w
stosunki do mnie, albo chłopaków oberwie za swoje zachowanie, a więc jeżeli
chcesz jej odjąć cierpień naucz ją sam jak ma się zachować.- Powiedział
poważnie szef.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">-
Rozumiem... Mam ją pod kontrolą...- Szatyn oblizał nerwowo wargi. </span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Skoro
tak mówisz... Mam tylko nadzieję, że dziewczyna nie będzie uciekać. Nie mamy
czasu, aby ją szukać w całym Miami. Ona jest tylko na twojej głowie. Jeżeli
zrozumiałeś... Możesz wyjść. Jutro bądź gotowy...</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Justin pożegnał się z szefem i wyszedł z
opuszczonego budynku, wiedział, że jego zadania nie będą łatwe. Musiał się
pogodzić, że dziewczyna będzie sprawiać trudności, a on będzie musiał się jej
postawić. W jego głowie tkwił ostatni problem... Rodzice Amandy.Wiedział, że
musi coś wymyśleć. W głowie miał pewien plan więc zaczął wykręcać numer...</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Dzień
dobry... Tutaj asystent dyrektorki w agnecji mody...</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Dzień
dobry... Czy z Amandą wszystko w porządku..? Stało się coś?- Szatyn rozpoznał
głos matki dziewczyny, uśmiechnął się zawadiacko, nie spodziewał się, że ludzie
mogą być tak naiwni.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- W jak
najlepszym... Przepraszam za utrudnienia, ale wyjazd służbowy będzie wcześniej
właściwie... Jutro wszystko zostało załatwione... A pańskie koszty zostało
uregulowane, a więc myślę, że nie będzie problemu, przepraszam za komplikację,
ale musiałem pani powiedzieć osobiście...</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">-
Oczywiście nie ma problemu... – Szatyn nie miał ochoty wysłuchiwać żmudnych
wypowiedzi więc zakończył połączenie i udał się do Amandy, wkońcu miał z nią
porozmawiać. </span></i></div>
<br />
<br />
***<br />
Tak jak mówiłam mam ferie i rozdziały będą częściej. Z tego rozdziału jestem zadowolona.<br />
Mam ogromną prośbę. <i><u>Chcę sprawdzić ile osób czyta opowiadanie. Bardzo proszę, aby każda osoba, która to przeczyta zostawiła komentarz</u></i>.<br />
<b>WAŻNE!</b><br />
Podoba Wam się zmiana Justina?<b><br /></b><br />
Wolicie romantyczny klimat, czy bad-boya?<br />
Napiszcie co myslicie, chcę tylko powiedzieć, że z każdym rozdziałem Justin się będzie rozkręcał.<br />
Zastanówcie się nad tytułem tego rozdziału... ;)<br />
@LenkaBelieber 4<br />
<br />
#REKLAMA<br />
<br />
Polecam tego bloga o JB.<br />
Czytam go i jest super. - please-dont-hurt-me.blogspot.com<br />
<br />
<br />PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-86677248923792122492014-02-06T04:20:00.002-08:002014-02-06T04:20:42.146-08:009. " Szykuj się, wyjeżdżamy "<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Obolała poszłam do łazienki i oczyściłam
wszelkie rany. Nie miałam siły na nic. Byłam przestraszona, ale i
zdeterminowana, aby dowiedzieć się co jest przyczyną gwałtownej zmiany Justina.
Kiedy chciał żeby nasze uczucie było poważniejsze był dla mnie miły, ale teraz
drastycznie się zmienił. Powoli go nie poznaję.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Brunetka
leżała w ciepłym łóżku, a jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jej sen był
niespokojny przewracała się z boku na bok. Głośny trzask przy drzwiach sprawił,
że Amanda zaczęła się powoli wybudzać ze snu. Hałas powtórzył się kilkakrotnie,
co sprawiło, że nastolatka musiała wstać z łóżka i otworzyć drzwi, kiedy
nacisnęła strachliwie na klamkę do jej mieszkania wparowała znajoma jej postać-
Justin. Wiedziała, że ostatnimi czasy nie zaliczał się on do osób spokojnych, a
w jej domu była tylko ona. Rodzice wyjechali w delegację, została skazana na
siebie. Szatyn bez zbędnych słów udał się do pokoju brunetki, szturchając ją
swoim ramieniem. Usiadł nerwowo na łóżku i czekał na jego dziewczynę, kiedy
pokawiła się także ona w pokoju. Justin od razu przeszedł do rzeczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Wyjeżdżamy... Pakuj swoje rzeczy...- Jego spojrzenie było przepełnione
gniewiem, a tęczówki ponownie przybrały ciemniejszy kolor. Brunetka wiedziała,
co będzie to dla niej oznaczać, ale...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie mogę z tobą wyjechać, ja mam teraz...- Szatyn przerwał jej wypowiedź i
przygwoździł ją swoim uściskiem do ściany.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Powinnaś wiedzieć, że nie znoszę sprzeciwu...- Wyszeptał tajmeniczym głosem, a
jego ręce poluźniły się na talii brunetki. Skinęła głową i wyjęłam spod łóżka
czarną walizkę. Justin obserwował każdy najmniejszy ruch Amandy. Był ciekwa,
czy towarzyszka spróbuje mu uciec. Nie znał jeszcze charakteru dziewczyny tak
dobrze, jak powinien. Nie wiedział więc, że przysporzy mu jeszcze sporo
kłopotów. Walizka została zapełniona wszystkimi rzeczami brunetki. Szatyn
uśmiechnął się zwycięsko an ten widok. Jego plan narazie szedł po jego myśli.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jjj-ja... Naprawdę nie mogę wyjechać, moi rodzice... oni...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Załatwiłem to, wychodzimy...- Parsknął głośnie, na co Am tylko się wzdrgnęła.
Co miał na myśli mówiąc, że wszystko załatwił? Rozmawiał z jej rodzicami? Masa
pytań tworzyła się w głowie nastolatki, a ona na żadne nie potrafiła sobie
odpowiedzieć. Nie chciała sprzeciwiać się chłopakowi, a więc zaczęła się
bezwzgęldnie słuchać jego poleceń, nie wiedząc do czego one doprowadzą. Wsiadła
do czarnego samochodu wraz z Justinem i ruszyli z piskiem opon. Nie miała
pojęcia kto kierował pojazdem, ale w tamtej chwili najmniej ją to obchodziło.
Bacznie się przyglądała zaciśniętej szczęce szatyna. Nawet kiedy był groźny,
nie tracił swój urok. Jego twarz dalej była idealna. Chciała spróbować się do
niego ponownie zbliżyć, ale dalej nie znała przyczyny nagłego wyjazdu i istnej
zmiany chłopka, gdyby wiedziała na czym stoi nie próbowałaby, zapewne... Oparła
swoją głowę na torsie chłopaka, a swoją drżącą ręke położyła na jego kolanach.
Chłopak był zadowolony z jej gestu, ale nie podzielał się swoimi wewnętrznymi
emocjami. Trzymał się twardo swojego nowego zamierzonego celu. Samochód
kierował się na autostradę w niemiłosiernie szybkim tempie. Szyby auta były
przyciemnione, tak że nikt z zewnątrz nie mógł zobaczyć pasażerów. W głowie
szatyna było wszystko zaplanowane. Musiał się jak najszybciej dostać do Miami.
Tam na niego czekało nowoczesne mieszkanie. Od teraz był innym człowiekiem,
dosłownie. Zostawił swoją rodzinę, ale obiecał, że co miesiąc będzie im wysyłał
pieniądze na konto. Pewnie jesteście zaniepokojeni? Jeżeli tak, to słusznie bo
Justin właśnie dostał się w świat gangów i niebezpieczeństwa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"> Latarnie oswietlały drogę szatynowi. Chciał
jak najszybciej dostać się do domu. Wiedział czym groziło późne przyjście.
Postanowił iść na skróty, a więc skręcił w boczną alejkę, na której było z każdym
krokiem coraz mniej światła. Powoli zbliżał się do wyjścia, ale na końcu
zobaczył grupkę chłopaków. Nie mógł ich rozpoznać... Mieli ciemne ubrania i
kaptury na głowach. Chciał zawrócić, ale postanowił, że będzie odważny, nie
będzie uciekał od problemów teraz bedzie je rozwiązywał wszystkie po kolei.
Szedł dumnie, myśląc, że mu się uda, a jednak... Najwyższy z grupy podszedł do
niego i szarpnął go za ramię co sprawiło, że Justin wylądował na ścianie.</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jesteś synem tego pijaka
Alfredo? – Spytał tajmeniczy na co szatyn tylko skinął głową. </span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Twój
tatuś zadłużył się nieco u nas... Co dla ciebie znaczy, że musisz oddać
pieniądze i naczej, możesz szykować już pogrzeb dla nieg...- Na te słowa
chłopak zadrżał. Nie nawidził swego ojca, ale był jego synem nie pozwoli
przecież mu umrzeć. Musi ponieść odpowiedzialność mimo to, że nie do końca tego
chce. Szatyn skinął do tajmniczego i czekał cierpliwie na rozwój wydarzeń.
Grupa chłopaków wymieniła spojrzenia i przeszli do działania.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- A więc
musisz iść z nami, spróbuj tylko jakiś sztuczek, a pożałujesz...- Justin
zrozumiał te słowa i nie miał najmniejszego zamiaru sprawiać kłopotów. Poddał
się całkowicie i posłusznie spełniał każde polecenia. Kiedy wkońcu dotarli do
dzielnicy, o której istnieniu szatyn nie miał pojęcia atmosfera zaczęła się
rozluźniać, chłopaki wymieniali zdania na temat przechodzących dziewczyn co w
środku rozbawiło Justina, a z jego ust wydobył się cichy chichot. Cała grupa
natychmiast odwróciła się w jego kierunku nie wiedząc co naprawdę go tak
rozbawiło. Dla nich to zachowanie było na porządku dziennym, robili to poważnie
z pełną premedytacją, czego szatyn nie wyłapał za pierwszym razem. </span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Wesoło
ci?- Zapytał jeden z grupy. Justin próbował zachować wewnętrzny spokój, ale na
zewnątrz jego zdnerwowanie było widać na pierwszy rzut oka. Trzęsły mu się
ręce, a wyraz twarzy pozostawiał wiele do życzenia.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Bardzo...-
Z satysfakcją stwierdził, że jego głos nie zadrżał tak bardzoo jak myślał.
Kiedy grupa chłopców zaczęła stawać wokół niego, szatyn pożałował swoich słów,
myśląc, że oberwie, ale ku zaskoczeniu z ich ust wydobył się niepochamowany
chichot. Justin widząc, że nic mu nie grozi, także zaczął się śmiać widząc
rozbawienie pozostałych.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- On
jest niezły... Myśle, że... Mogłoby coś z niego być, oprócz syneczka
tatusia...- Grupa ponownie zachichotała, a Justin nie wiedząc o co chodziło,
postanowił drążyć temat, ale widząc po chwili ich poważne miny, zakmnął się w
sobie.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">-
Sądzisz, że Bruce by się na to zgodził? – Mruknął jeden do drugiego, nie
zwracając przy tym uwagi na szatyna.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Tak
sądzę, on lubi takich świeżych...</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Chcesz
go teraz do niego zaprowadzić?</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- A czy
mam inne wyjście?- Blondyn pokiwał głową na wyraz zrozumienia. Grupa ponownie
ruszyła w nieznajmomym kierunku Justinowi. Na dworze panowała całkowita
ciemność, ale Justin czuł się niezmiernie pewnie w towarzystwie tej grupy.Nie
wiedział co go czeka, ale był gotowy na wszystko. Całkowiecie zapomniał o
swojej mamie i siostrze, teraz liczył się tylko on i jego przyszłość. Szatyn
wraz z nowymi kolegami skręcili w ciasną alejkę, a chwilę potem znaleźli się w
opuszczonym budynku. Wkońcu weszli do umeblowanego pomieszczenia, gdzie
znajdował się szef, całego świata bandytów, o których Justin nie miał pojęcia.
Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna kazał opuścić pokój swoim kobietom, króre
jeszcze niedawno siedziały mu na kolanach. Wszyscy usiadli na skórzanej
kanapie, a wzrok prowadzącego utkwił na szatynie.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- A więc
Marco przyprowadziłeś mi kogoś nowego...- Justin wiedząc, że chodzi o niego
nerwowo spojrzał w kierunku lokowatego chłopaka, który próbował w głowie ułożyć
sensowną wypowiedź.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">-
Mhmm... Tak on jest synem Alfredo, miał za niego spłacić dług, ale stwierdziliśmy,
że stać go na wiele więcej...- Lokowaty poruszył zabawnie brwiami spoglądając w
stronę Bruca- szefa- </span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- A na
jakiej podstawie stwierdziłeś coś takiego?- Marco wzdrgnął się na słowa Bruce,
ale nie minęło kilka sekun, a znowu zaczął wyjaśniać zaistaniałą sytuację.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">-
Obserwowaliśmy go... Napewno by się nadał na nasz wyjazd...- Justin nie wiedząc
o czym mówili był całkiem przerażony, nie chciał zostawiać Amandy, ale teraz
widział, że to nie zależy od niego.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Zajme
się tym, jeżeli stwierdzę, że się nada to szykuj dla niego miesca, a teraz...
Wy wychodzicie, a nowy... Zostaje.- Nastolatek zaczynał czuć się nieswojo,
zaczął obmyślać drogę ucieczki, ale słowa Bruce uniemożliwiały jego działania.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">-
Posłuchaj młody chłopcze, nie wiem co moi ludzie w tobie widzą, ale chcą z tobą
pracować, więc nie schrzań tego, wybierasz sam... Albo cierpisz tutaj za długi
swojego ojca, albo... Jedziesz z nami Miami. Wybieraj oby szybko...- Szatyn nie
chciał mieć nic wspólnego ze swoim ojcem, a tymbardziej cierpieć za niego, a
więc jego decyzja była prosta.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Jadę z
wami, ale... Jest coś bez czego nie pojadę...-Bruce spojrzał zaskoczony na
Justina. Nie sądził, że tak łatwo podejmie decyzję, nawet nie wiedział, że
pakuje się w bezwzględny świat przestępców.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Czego
potrzebujesz, aby wyjechać z nami...?- Spytał zniechęcią. Nie mógł znieść, że
nowy stawia mu warunki.</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Bez
mojej dziewczyny, którą muszę zabrać ze sobą...-Na jego słowa z ust szefa
wydobył się głośny chichot. Pokiwał ze zdumieniem głową i cicho powtarzał słowa
„ dziewczyna”</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">- Jeżeli
chcesz ją zabrać ze sobą to... Musi poznać panujące zasady, nie może wiedzieć
dokąd jedzie, w jakim celu i z kim.... Musisz być dla niej bezwzględny
inaczej... Ona zostaje, a ty także... Nie wypuszcze cię po tym, jak znasz nasze
plany i naszą kryjówkę. Załatw sprawy z dziewczyną, a wyjeżdżamy za dwa dni.
Teraz wypierdalaj... Mam coś ważniejszego na głowie... A i jak piśniesz słówko
policji to prędzej czy później pożałujesz....</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Chłopak nie zastanawiał się ani chwili dłużej.
Wybiegł z budynku, szybko wracając na znajome mu tereny miasta. Wiedział, że
jego życie i Amandy zmieni się do nie poznania, a on o wszystko zadba...</span></i></div>
<br />
***<br />
Pisząc ten rodział miałam wątpliwości, ale zostawiam go Waszej ocenie. Chciałabym, aby każdy kto przeczytał zostawił komentarz, ale to zależy od Was.<br />
Starałam się.<br />
<br />PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-85537379658360213322014-02-03T10:02:00.001-08:002014-02-03T10:02:36.040-08:008.
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> " Chora Gra "</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Mimo wczesnej pory ja siedziałam w autobusie w
drodze do agencji. Ostatnio było coraz lepiej teraz miałam moją wymarzoną
figurę, a sesje wychodziły naprawdę dobrze. Można by było powiedzieć, że
nabrałam wprawy<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>w tej branży. Mój wzrok
był skupiony na widok za oknem. Po południe miałam spędzić z Justinem. Jego
głos przez telefon był lekko zaniepokojony, powiedział, że musi mi o czymś
powiedzieć. W głębi duszy jestem zmartwiona tą sytuacją, chyba nie ma zamiaru
mi powiedzieć, że nasz związek nie ma sensu. Ja uważam wręcz przeciwnie....
Kocham go bezgranicznie i nie chcę, aby ktoś wchodził nam w drogę. Plus,
ostatnia zmiana Justina sprawiła, że moje serce za każdym razem bije coraz
szybciej na jego widok. Czy był przystojny? Nawet sobie nie wyobrażacie, jak
kurewsko był. Jego zapach sprawiał, że traciłam zmysły. Dla niego byłabym w
stanie zrobić wszystko. Tak, to jest właśnie moja miłość do niego. Mimo,
plotek... Bo to są plotki, prawda? Go kocham... Teraz nie mam wątpliwości, że
on to samo czuje do mnie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ostatnio
nie mam się komu wygadać, Odkąd Cleo... okłamała mnie nie wierzę w przyjaźń.
Trudno mi będzie znowu jej zaufać. Ona próbowała rozmawiać ze mną, ale ja za
każdym razem odtrącałam ją coraz bardziej. Moi rodzice proponują mi studia. Nie
zgadzam się... za niedługo ferie, a ja mam dosyć projektów i agencji. Na
szczęście nie mam matury, mam zaliczyć poszczególne sesje i wyjazdy... Właśnie
to jest to do czego zmierzam, niedługo wyjeżdżam... Boje się reakcji Justina,
nie wiem ile mnie nie będzie, ale ja nie mam wyjścia. Nie chcę go zostawiać
samego. Jestem okropną zazdrośnicą, a więc nie zostawie go bez kontroli... To
nie tak, że nie ufam mu.... Ufam, ale nie jestem pewna, czy chcę wyjeżdzać...
każdy powód, aby zostać będzie dobry.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Weszłam
do studia w pogodnym nastroju. Udałam się do przebieralni, aby się przygotować
na dzisiejszą sesje zdjęciową. Słuchałam się poleceń fotografa, zależało mi na
tej pracy, ale nie chcę wyjeżdżać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Moje
serce zabiło szybciej, kiedy zobaczyłam przy drzwiach Justina. Jego wyraz
twarzy przeraził mnie odrobinę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Musimy pogadać, Am.- Skinęłam tylko głową, nie chciałam go niepotrzebnie
denerwować. Weszliśmy do środka, a ja pokierowałam go w kierunku mojego pokoju.
Chłopak usiadł na łóżku i rozmyślał nad czymś usiłownie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Okłamałem cię, tak mi przykro.- Nie miałam pojęcia o czym mówił o co mu do
cholery chodzi? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ja... Pochodze z biednej rodziny, mój ojciec jest pijakiem, ja.. utrzymuję
rodzinę... Okłamałem cię... Wybacz...- Na jego słowa poczułam uścisk w żołądku
w moim gardle stworzyła się niewidoczna gula, a ja zamarłam w bezruchu... Co
teraz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie martw się tym Justin, liczy się nasza miłość...- Chciałam się w niego
wtulić, ale zostałam brutalnie popchnięta na barierki łóżka. Odruchowo przetarłam
bolące miejsce i patrzyłam wystraszonym wzrokiem na szatyna. Jego szczęka była
zaciśnięta, a oczy pociemniały w gniewie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Co-coo tyy...- Przyparł moje ramiona spowrotem do barierki, jego ręka
gwałtownie wylądowała na mojej twarzy. Poczułam mocny ból, a zmoich oczu polały
się łzy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Przestań wkońcu udawać, myślałem, że
jesteś inna, ale pomyliłem się co do ciebie. Wiesz, co ci powiem? Byłem dzisiaj
w tym cholernym studiu, pytałem się o ciebie i wiesz co, kurwa? Wszyscy na mnie
patrzyli, jak na biedaka, jak na kogoś gorszego. Współczuję, że musisz
przebywać z takimi ludźmi, ale teraz rozumiem, że ty, też taka jesteś, ale umiesz
to cholernie dobrze kryć!- Z każdym jego słowem byłam bardziej zalana łzami, do
teraz byłam w przekonaniu, że Justin jest kochanym, uroczym chłopcem, ale się
zawiodłam...- Miałaś mi zamiar powiedzieć, że wyjeżdżasz? Chcesz mnie zostawić
samego? Naprawde się pomyliłem, co do ciebie...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chh-ciaałam ci powiedzieć, ale nie dałeś mi dojść do głosu- Mój głos się łamał
coraz bardziej, a ja nie mogłam nic poradzić. Bałam się go, ale to był dopiero
początek do jego chorej gry. To był kolejny krok do jego Olbrzymiej zmiany.
Jego dłoń ponownie wylądowała na mojej twarzy. W ustach czułam metaliczny
posmak kwi. Szlochałam coraz głośniej.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jesteś kłamczuchą, chciałaś mnie zostawić, chciałaś się mną pobawić, ale wiedz,
że zadarłaś z nieprawidłowym człowiekiem, pożałujesz tego, oj pożałujesz...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Justin wyszedł z mojego pokoju obojętnie
zostawiając mnie samą. Z jednej strony czułam ulgę, ale z drugiej... Nie
chciałam, aby wyszedł, chciałam sie w niego wtulić i zapomnieć. Drżącą dłonią
sięgnęłam po paczkę papierosów i zapalniczkę, wyszłam na balkon, gdzie panował
zmrok i poddałam się chwili relaksu. Już mnie nic nie obchodziło... Ból, który
czułam nie miał znaczenia, jeżeli on się zmienił to ja także. </span></div>
<br /><br />
***<br />
Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale to nie jest zależne ode mnie. Zaczęły mi się ferie, a więc rozdziały może będą częściej. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Dziękuję Wam za komentarze i wyświetlenia.<br />
+ Zdradze Wam małą niespodziankę, ostatnio naszła mnie wena i szykuje się nowe opowiadanie, ale narazie nie będzie ono publikowane, Chcę napisać ileś rozdziałów, a dopiero potem podzielić się nim z Wami. Cierpliwości ;)<br />
Kocham Was, do nastąpnego.<br />
@LenkaBelieber4PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-88666182933834797792014-01-23T07:10:00.000-08:002014-01-25T02:47:41.809-08:007. " Coś więcej niż przyjaciele?"<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Od samego rana moje myśli krążyły wokół
dzisiejszej randki z Amandą, bo to jest randka? Prawda? Z każdą minutą moje
samopoczucie wzrastało, kiedy zegar pokazał godzinę 17:30, zacząłem się ubierać
w wcześniej przygotowane przeze mnie ubrania. Wytarte jeansy i granatową
koszulę w kartkę, narzuciłem czarną marynarkę i przeszedłem do łazienki.
Ułożyłem włosy i postawiłem je na żelu. Na koniec spryskałem się oryginalnymi
perfumami. Ostatni raz przejrzałem się w lustrze, uśmiechnąłem się zawadiacko.
Wyglądałem inaczej niż zwykle, wyglądałem lepiej...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Kupiłem
bukiet czerwonych róż i powolnym krokiem zmierzałem, ku blogu Amandy. Moje
wewnętrzne napięcie rosło z każdym przebytym krokiem. Po chwili zobaczyłem w
oddali, siedzącą na ławce szczupłą brunetkę.- MOJA Amanda.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Powiedziałem
nieśmiałe „cześć”, ale wątpię, że Am cokolwiek usłyszała. Siedziała jak wryta i
analizowała każdą część mojego ciała. Wkońcu jej wzrok zatrzymał się na mojej
twarzy, a ona wysłała mi szczery uśmiech. Czyżby mój plan zaczął działać?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-Hej,
wyglądasz jakoś... inaczej...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To źle?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Wręcz przeciwnie, podoba mi się...- Zbliżyłem się do niej po czym wyciągnąłem
rękę. Ujęła ją delikatnie i wstała. Wręczyłem jej bukiet róż i przytuliłem
czuło, do siebie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Dziękuję, są naprawdę śliczne.- Przytaknąłem głową i ponownie złapałem ją za
rękę. Poprowadziłem do centrum miasta. Zabieram Amande do kina, a potem na
kolację.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Powoli
zbliżaliśmi się do centrum miasta, a na dworze robiło się coraz to ciemniej.
Objąłem Am, w talii. Wymienialiśmy się przelotnymi spojrzeniami. Zatrzymaliśmy
się przed kinem. Przy kasie była nie mała kolejka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -
Na jaki film mnie zabierasz?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Komedia, mam nadzieję, że ci się spodoba.- Przytaknęła głową i zmierzyła, ku
kasie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Kupiłem
dwa bilety i weszłem do środka, nie puszczając ręke Amandy. Nasze miejsca były
na samej górze. Sala po chwili była pełna, a film się rozpoczął. Obiąłem jednym
pewnym ruchem dziewczynem, a ku mojemu zaskoczeniu jej głowa spoczęła na moim
ramieniu. Zagryzłem wargę zadowolony z siebie, a jednak warto się zmieniać.
Było miło mi obserwować jak z każdym naszym spotkaniem, jestem bliżej swego
celu. Śmiało mogę powiedzieć, że jestem zakochany. Chciałbym powiedzieć Am,
prawdę o mnie, ale... Najpierw zasugeruje jej coś więcej niż przyjaźń. Tym
razem będę pewny siebie i postawie na swoim. Muszę zacząć myśleć o sobie.
Wkońcu jestem facetem, koniec użalania się nad sobą. Dzisiejsza kolacja będzie
wyjątkowa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Film
naprawdę mi się podobał, a jak sądzę Amandzie również. Wyszliśmy z kina w
świetnym humorze. Na polu było całkowicie ciemno, a drogę oświetlały nam latarnie.
Podążyłem w kierunku restauracji trzymając Am, za ręke. Na tak wyjątkową okazję
zarezerwowałem miejsca dla nas, kiedy zbliżaliśmy się do celu otworzyłem
dziewczynie drzwi i zaprowadziłem do środka. Kelner pokierował nas do naszych
miejsc, a ja ująłem w ręce menu. Na stole paliły się dwie świeczki, tak jak
prosiłem, tak zrobili, romantyczny nastrój panował pomiędzy nami... Po
zamówieniu jedzenia ująłem delikatnie jej ręce i popatrzyłem prosto w oczy...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -
Myślałaś kiedyś o nas?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
O nas? – Na jej twarzy była widoczna nutka zdenerwowania, uśmiechnąłem się
delikatnie dodając jej otuchy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Do czego zmierzasz Justin?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chciałbym, żebyśmy byli coś więcej niż przyjaciele...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ja... Nigdy, nie myślałam o tym, nie miałam poważnego związku, ja... Nie wiem
co mam powiedzieć... Zaskoczyłeś mnie</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To twoja decyzja, do nieczego nie mam zamiaru cię zmuszać, ale zrozum jedno... </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Justin... Ja...To nie tak, ja myślę tak samo jak ty...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Wiedziałem, że już się zgodziła. Na mojej
twarzy zagościł ogromny, szczery uśmiech.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Więc zgadzasz się... Moja dziewczyno?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Zgadzam się Justin.- Wiem, że Amanda ma jakieś obawy, ale ja nie zostawie jej.
Darze ją niezwykłym uczuciem i liczę na to samo z jej strony. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Kelner przyniósł nam jedzenie. Byłem w pełni
szczęśliwy, spoglądałem co chwilę na Amande, a on obdarzała mnie tym cudownym
uśmiechem. Czyżby mój plan zaczął działać? Teraz jestem tego pewien. Czy
zawdzięczam to tylko mojej zmianie? Możliwe, że Amanda czuła to samo co, ja od
samego początku? Po zjedzeniu pysznej kolacji zapłaciłem i wyszedłem wraz z
dziewczyną. Odprowadziłem ją przed jej blok. Przy drzwiach zatrzymaliśmy się na
chwilę. Złapałem ją w talii i delikatnie musnąłem jej usta. Czułem coś
niesamowitego, po chwili nasz pocałunek stał się bardziej łapczywy z trudem oderwałem
się od Am, spojrzałem w jej oczy po raz ostatni i odszedłem, mówiąc ciche
„narazie” </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czułam motylki w brzuchu przez cały czas, na
zewnątrz udawałam nieporuszoną, ale w środku... Chciałam krzyczeć, szaleć.
Energia rozsadzała mnie od wewnątrz. Z mojej twarzu nie schodził uśmiech, a
kiedy zobaczyłam nową wersję Justina, moje serce stanęło na moment z wrażenia.
Wyglądał tak pięknie, naprawde mi się podobał. Każdy jego najmniejszy dotyk
wywoływał ciarki na moim ciele, było to niezmiernie przyjemne. Jego pociągający
zapach sprawiał, że na moich nogach ciężko było ustać. Nie ukrywam jego
propozycja na początku mnie zaskoczyła. Nie byłam przygotowana na taki plan
wydarzeń, owszem w głębi duszy czułam, że to kiedyś nastąpni, ale nie sądziłam,
że aż tak szybko. Nie umiałam się nie zgodzić, chodź miałam wątpliwości, Dalej
nie znam jego historii, nie wiem o nim nic szczególnego. Dopiero teraz do mnie
dociera, że moja wiedza o nim jest bardzo mała, ale to nie zmienia faktu, że
się w nim zakochałam. Słyszałam kilka plotek na temat jego rodziny, ale czy to
jest prawda? Nie mam pojęcia... Wiem tylko, że Justin jest wychowywany bez
ojca. Kilka razy mama wspominała, że Justin pracuje w kawiarni. Nie przeszkadza
mi to. Kocham go takiego jaki jest. Jego przeszłość nie ma znaczenia. Liczy się
uczucie. Wkońcu jesteśmy razem... </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zanim
poszedłem do domu, zadzwoniłem do najlepszego przyjaciela- Mike. Po trzydziestu
minutach znalazłem się pod jego blokiem. Chłopak wpuścił mnie do domu, a ja
zdjąłem kurtkę i buty.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jak ci poszło z tą dziewczyną? – Spytał dociekliwie. To mu zwierzałem się z
problemów, a więc wiedział co czuję do Amandy. Od najmłodszych lat trzymaliśmy
się razem i wspierali. Mike pracuje w sklepie z płytami.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Często się odwiedzamy, można powiedzieć, że
utrzymujemy stały kontakt.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Z MOJĄ dziewczyną wszystko ok.- Zwiększyłem nacisk na „moją” na co przyjaciel
uśmiechnął się i poklepał po ramienu, zaporowadzając do salonu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie wiedziałem, że jesteś taki dobry w te klocki... Ja ostatnio pokłóciłem się
z Klarą...- Na widok jego twarzy, skrzywiłem się... widać, że mu na niej zależy
i to cholernie bardzo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ona nie jest ciebie warta, odpuść sobie ją, tyle razy cie skrzywdziła...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To nie zmienia faktu, że ja dalej ją kocham...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Albo się pogodzicie, albo... musisz zapomnieć.- Stwierdziłem ze smutkiem na
twarzy. Było mi go żal. Klara tyle razy sypiała z innymi, albo poprostu nie
dawała znaku życia... Odzywa się tylko, wtedy jak coś potrzebuje, a Mike zawsze
jej ulega. Jest łatwowierny i uległy. Ja zdecydowanie był wolał, aby Mike o
niej zapomniał.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie zrozumiesz tego... Nie umiem bez niej żyć, nie zapomnę o niej...- Wstałem z
kanapy i przekierowałem się do lodówki. Wyciągłem dwa piwa i poczęstowałem
Mike, u niego zawsze się czuję jak u siebie. Tylko on zna prawdę o mojej
rodzinie, zawsze się spotykamy u niego. Nie chciałbym, aby on widział moją
matkę załamaną. Kilka razy namawiał mnie na wyjawienie prawdy Amandzie, dokąd
mam jeszcze czas, ale ja poprostu się boję... Nie chcę znowu zostać sam, nie
moge jej teraz stracić, nie po tym wszystkim... </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To... Przemów jej do rozsądku, nie ulegaj jej od razu, bądź bardziej stanowczy,
ona powoli ci wchodzi na głowę... Musisz to opanować. – Chłopak wydał ciche
mruknięcie na znak, że się zgadza. Wypiłem swoje piwo i czekałem na reakcje,
załamanego przyjaciela.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Powiedz lepiej, co u Amandy, nie użalajmy się nade mną...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jest... stabilnie...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ha! Stabilnie?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
No co? Nie chcę niczego zepsuć...- Powiedziałem lekko zirytowany.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ty i coś zepsuć? Dziewczyny kochają takich facetów jak ty... Ona już jest
twoja... Teraz zostało ci tylko...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie kończ tego... nie jestem taki...- Skończyłem, nie chcąc wysłuchiwać
irytujące rady, jak najszybciej zaciągnąć dziewczynę do łóżka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Aaa... zapomniałeś już jak było z Claribel?- Syknąłem złośliwe, po co mi o niej
przypomniał?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To była inna sytuacja... </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Inna? Jak bardzo inna, ale jak tam chcesz...- Uniósł ręce w geście obronnym i
sprzątnął <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>dwie, puste butelki po piwie.
Przeciągnąłem się na kanapie i poprawiłem się ponownie na swoim miejscu.
Dlaczego wspomniał o tej cholerniej Claribel? Z nią była całkiem inna historia
niż z Amandą... To co się wtedy... Tam stało, ja nie chciałem...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Mike?- Chłopak nie odpowiedział,ale wydał ciche mruknięcie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nigdy nie wspominaj o Claribel, nigdy więcej.- Przyjaciel kiwnął głową i
obdarzył mnie troskliwym uśmiechem. Co on knuje? Jego plany zawsze potrafiły
mnie wyprowadzić z równowagi. Tym razem mam nadzieję, że nie zrobi żadnej
głupoty. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Powiedziałeś już Amandzie?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie... Chyba tego nie zrobię, przynajmniej nie teraz...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
A jeżeli ona się dowie sama, albo poprostu o to zapyta, to opowiesz jej
wszystko...?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mam pojęcia, co zrobię...
Obawiam sie jej reakcji.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Prędzej, czy później wszystko wyjdzie na jaw...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chyba masz racje, powiem jej...- Mike dopiął swego. On wie jak mnie przekonać,
nie jestem do końca pewny jego pomysłu, ale... zaryzykuję. Związek nie może się
przecież opierać na kłamstwie od samego początku. Obejrzałem się dokładnie po
salonie przyjaciela... Nic się tutaj nie zmieniło, bordowe ściany, kremowy
dywan, wszystko razem współgrało, Każdy szczegół dopasowany do każdego cala-
perfekcyjność.- To jedna z wielu pozytywnych cech, mojego przyjaciela. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">„ Gdybym tylko mógł zatrzymałbym cię, przy
sobie, już na zawsze. Byłabyś tylko moja. Liczylibyśmy się tylko my. Nasza
miłość nie miałaby granic. Nasze uczucie nigdy, by nie wygasło.”</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> ***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> <b>WAŻNE!!</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Specjalnie czekałam aż będzie więcej komentarzy bo jedna osoba napisała ich około siedmiu. Naprawdę trzeba oszukiwać? Przecież wiem, że to niemożliwe, aby w jednej minucie pojawiło się na blogu tyle komentarzy. Proszę tego więcej razy nie robić. Bo rodział i tak dodam dopiero wtedy jak będzie właściwa ilość. Rozdział tym razem troche dłuższy. </span><span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><u>NASTĘPNY ROZDZIAŁ = 30 komentarzy.</u><u><br /></u></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><u>Bez oszukiwania!</u></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">@LenkaBelieber4</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> <u> ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI " INFORMOWANI "</u></span><br />
<span lang="PL"><u><br /></u></span>
<span lang="PL"><u><span style="color: red;">NIE PISZĘ TEGO PO TO, ABYŚ PRZECZYTAŁA I ZAMKNĘŁA KARTĘ.!</span></u></span></div>
<span lang="PL"><u><br /></u></span>
<span lang="PL"><strike><span style="font-size: x-small;">PS. Jeżeli czytasz skomentuj, napisz choćby "."</span></strike></span><span lang="PL"> </span><span lang="PL"><u><br /></u></span>PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-30303059468450515572014-01-19T08:41:00.001-08:002014-01-19T08:41:57.581-08:006 <em><strong>" Zmiana "</strong></em><br />
<br />
<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Obudziłem się wcześnie rano, kiedy w domu
wszyscy spali. Ubrałem się i wyszedłem do sklepu po świeże pieczywo. Po mimo
to, że jest niedziela muszę iść do pracy. Moja młodsza siostra zachorowała, a
ja potrzebuję pieniędzy na lekarstwa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Otworzyłem
drzwi do lokalu, a dzwonek zawiadomił resztę, że już jestem. Oczy klientów
skierowane były na mnie, niektórzy szeptali coś między sobą na temat mojej
rodziny. Z resztą nie dziwie się mój ojciec był popularny, ale nie w najlepszym
sensie. Ludzie znali go jako pijaka, od dawna zostawił rodzinę. Czasem mijam go
na ulicy, ale on nie jest w stanie mnie poznać. Mama ledwo wiąże koniec z
końcem, a nocami płacze. Młodsze rodzeństwo wypytuje mnie dlaczego nie mamy
pieniędzy, dlaczego nie mają nowych zabawek. Co ja wtedy mówię? Przecież nie
powiem, że to przez ojca, którego oni nie mają okazję nawet poznać. Życie
nauczyło mnie dystansu do wszystkich, dlatego nawet przy Amandzie nie potrafie
się w pełni otworzyć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Weszłem
na zaplecze gdzie było pełno moich współpracowników. Przywitałem się, po czym
odstawiłem moje rzeczy, abym mógł wejść za ladę i obsługiwać klientów. W głębi
duszy chciałem się spotkać z Amandą i zwierzyć się jej, wygadać. To czasem
pomaga, ale nie mam na tyle odwagi. Boje się jej reakcji. Możliwe, że
niechciałaby się zadawać z biedakiem. Chciałbym się zmienić. Być prawdziwym
mężczyznom, który jej coś zapewni, a mnie ledwo stać, na wypad do knajpki na
piwo i frytki. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Zmienie się... Od teraz
nie będzie starego Justina, który się nad sobą użala...</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Zająłem
się powoli pracą, ale nie zaprzestałem doskonalenia mojego planu, w którym
pokażę Amandzie, że nie jestem zwykłym chłopakiem, który jej nic nie zaoferuję.
Obdarze ją miłością prosto od serca, sprawię, że będzie myśleć tylko o mnie, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">rozkocham ją w sobie... w moim nowym
obliczu...</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 177.0pt; text-indent: 35.4pt;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL">***</span></i><span lang="PL"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Po
skończeniu pracy, dostałem nie małą zaliczkę. Tym razem nie wrócę prosto do
domu. Pójdę zmienić siebie. Wolnym krokiem, pełnym radości udałem się do
galerii. Odwiedziłem markowy sklep i zacząłem się powoli rozglądać...
Przywitała mnie miła ekspedientka w moim wieku. Zaczęliśmy wybierać razem
rozmiary i poszczególne dodatki. Przymierzałem i pierwszy raz czułem, że żyję,
że jest warto... <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Podobało mi się to...</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Wyszedłem
z uśmiechem na twarzy i siatką nowych rzeczy. Teraz kolej na perfumerie.
Chciałem pachnąć tak, aby Amanda nie umiała o mnie zapomnieć... Wydałem nie
małą sumę, ale nie załowałem, chciałem więcej i więcej. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Przechodziłem
obok apteki, przypomniałem sobie o Jazzy, ale... Muszę to zrobić, wstąpiłem do
środka i kupiłem lekarstwa, których nazwy miałem zapisane na kartce. Do domu
wróciłem późnym wieczorem. Zastałem zmartwioną mamę w progu drzwi, reklamówkę z
lekarstami zostawiłem w kuchni i bez zbędnych słów zamknąłem się w swoim
pokoju. Nowe ubrania ułożyłem do szafy. Nadszedł czas, aby mój plan wplątać w
życie. Wyciągnąłem telefon i napisałem sms-a do Amandy:</span></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL">„ Masz
jutro wolny wieczór?”</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL">„ Tak
;)”</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL">„ Będę
u ciebie o 18:30”</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL">„ Nie
moge się doczekać”</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Uśmiechnąłem
się zwycięsko... W myślach zacząłem analizować jutrzejsze spotkanie. Chciałem
je dopracować do ostatniego cala. Nie mogę zawieść Amandy, nie w takim
momencie. Nie moge się doczekać, kiedy zobaczy moją zmianę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wstałam
pośpiesznie i udałam się na moje kursy, stały się one moją codzienną rutyną.
Poprosiłam dyretktorkę o wcześniejsze skończenie pracy, zgodziła się pod
warunkiem, że sesja zdjęciowa, wyjdzie tak jak ona sobie życzy. Starałam się
wypaść jak najlepiej, ale myślami byłam przy Justinie. Ciekawość mnie zżerała,
co wymyślił na nasze spotkanie? Chciałam go wkońcu zobaczyć i wtulić się w
niego...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Rywalizowałam z innymi dziewczynami o, jak
najlepszą posadę. Dla dyrektorki liczyły się zdjęcia, wygląd i figura. Codziennie
rano biegałam. Byłam w coraz lepszej formie, a moje ciało podobało mi się coraz
bardziej. Ta praca wyleczyła wszystkie moje kompleksy, czuje się piękna i
doceniona. Mimo mojej niechęci na początku, teraz jestem wdzięczna rodzicom, że
mnie tutaj wysłali. Na muzykę zabrakło mi czasu, ale nie przejmuje się tym.
Ważne, że mam Justina i moge na nim polegać. Mam wsparcie, a gdyby coś poszło
nie tak, on pomoże mi...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Pracę
skończyłam dość szybko, pośpieszyłam się, aby jak najszybiej zjawić się w domu.
Po ostatnim spotkaniu z Justinem, moja mama nie daje mi spokoju i ciągle o coś
wypytuje. Tego popołudnia nikogo nie było w domu. Mogłam w spokoju się ubrać i
wyjść z domu bez zbędnych tłumaczeń. Stanęłam przed ogromną szafą i zaczęłam
wybierać strój na dzisiejszy wieczór. Dalej nie wiedziałam dokąd zabiera mnie
Justin, a więc wybranie ubrań nie było łatwe. Wyciągnęłam bordową spódniczkę i
czarną koszulę z kołnierzykiem. Włosy spięłam w wysokiego koka, a na twarz
nałożyłam delikatny makijaż. Do torebki spakowałam potrzebne rzeczy i byłam
gotowa do wyjścia. Ze względu na sporą ilość czasu, wyszłam na zewnątrz.
Usiadłam na pobliskiej ławce i czekałam... To co zobaczyłam po chwili
zatrzymało bicie serca, a mnie z zaskoczenia zatkało. Nie mogłam wykrztusić
żadnego słowa. Mój wzrok zatrzymał się na jego osobie...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> ***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Przepraszam za opóźnienia. Rozdział nie zawiera może dialogi, ale jest dużo emocji, mam nadzieję, że sie spodoba. Teraz proszę każdego o skomentowanie. Obserwatorów ponad 30, a komentuje połowa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><em><u>NOWY ROZDZIAŁ = 25 komentarzy.</u></em></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">@LenkaBelieber4</span></div>
PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-87404200812908287902014-01-13T09:09:00.003-08:002014-01-13T09:09:54.557-08:005. <em> </em><em> <strong>" Randka "</strong></em><br />
<br />
<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Wpatrywałam się w jego piękne, brązowe oczy,
podziwiając jego urodę. Chciałabym dotknąć jego ręki, zostać otulona przez jego
ramię i czuć się bezpiecznie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Wspominałaś o jakiś kursach... Jak ci poszło? – Dlaczego mu tak na tym zależy?
Nie mógłby mi o sobie opowiedzieć ?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Udało mi się przejść dalej, jutro mam następne lekcje w ramach tych zajęć...To
dość skomplikowane.- Chłopak pokiwał ochoczo głową i wyraźnie rozważał moje
słowa. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Teraz będziesz mieć mało czasu...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Mało czasu... na co? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Na... Hmm, na spotykanie się z przyjaciółmi.- Wyglądał naprawdę uroczo, kiedy
był zakłopotany.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Znajdę na to czas, spokojnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Robi się zimno, zaproponowałbym pójście do mnie, ale... To byłby nie najlepszy
pomysł.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Dlaczego?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie powinienem o tym wspominać, odprowadze cię do domu...- Wysunął rękę w moją
stronę, czekając aż ją złapie. – No chodź...- Wstałam z ławki, a on zamknął
moją dłoń w swojej. Nie dawało mi spokoju jego zachowanie... Przez całą drogę
nie odzywaliśmy się. Powinnam być zaniepokojona? Kiedy stanęliśmy przed
wejściem do mojego domu, serce zaczęło bić szybciej, a wzrokiem odszukałam jego
twarz, która powoli zaczęła się zbliżać do mojej, obiecująco przymknęłam oczy,
a jego pocałunek zatrzymał się na<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>moim
policzku... Liczyłam na więcej, wyszeptałam ciche „Narazie” otwierając, powoli
drzwi do mojego mieszkania. Bałam się, że rodzice zobaczą moją bliskość do
Justina, ale moje serce, nie słucha rozumu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 4;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">***</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dręczyło
mnie sumienie, zdecydowanie. Nie powinienem traktować Amandy, w ten sposób.
Chciałbym ją czasem gdzieś zaprosić, a nie tylko na „ Marny spacer”. Ona jest
taka śliczna, mogłaby mieć każdego. Dalej się dziwię, że zgadza się na moje
propozycje spotkań. Od dwóch tygodni uczęszcza na kursy, a moje obawy się
spełniły, coraz rzadziej ją widuję. Zbieram pieniądze na coś wyjątkowego. Marzę
o czymś specjalnym dla niej. Szykuję niespodziankę, chociaż z każdym dniem
zaczynam wątpić, że jeszcze się z nią gdziekolwiek pokażę. W mojej głowie od
dawna wiruje myśl, czy na nią zasługuję. Co ja mam jej do zaoferowania? Jej
przyszłość ze mną nie będzie wspaniała, ani kolorowa. Poco ona się ze mną w
ogóle spotyka? A może czuje to samo, co ja?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Ubrałem
moje najlepsze, ciemne dżinsy i białą bluzkę z nadrukiem. Przeczesałem palcami
włosy, gotowy do wyjścia. Z blatu wziąłem bukiet czerwonych róż i wyruszyłem z
domu. Na ten dzień czekałem bardzo długo, odkładałem wytrwale pieniądze. Nie
chciałem przy Amandzie wyjść na jakiegoś prostaka, bez większej kasy. Kiedy
znalazłem się przed jej blokiem, ogranęła mnie fala stresu, a ręce zrobiły się
wilgotne. Wszedłem po schodach na trzecie piętro. Zatrzymałem się powoli przed
jej drzwiami, nerwowo nacisnąłem na dzwonek. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Nie ma odwrotu...</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Otworzyła
mi pulchna kobieta o brązowy, długich włosach, które swobodnie opadały jej na
ramię. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Zapewne mama Am...<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -
Czy zastałem, może Amande?- Trzymałem ten bukiet jak ostatni idiota, co jej
mama o mnie pomyśli, a jeżeli uzna, że jestem nieodpowiedni dla jej córki? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Kochanie, bardzo przystojny młodzieniec, przyszedł do ciebie!- Zawołała,a mi
zrobiło się cieplej na sercu, kiedy zobaczyłem moją wymarzoną dziewczynę w
progu drzwi, delikatnie wysunąłem rękę w jej stronę, ona posłusznie odebrała
bukiet, a po chwili się do mnie przytuliła delikatnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chciałem... Zaprosić cię na kolację...- Spojrzałem w jej oczy, na co ona
uśmiechnęła się delikatnie, po czym skinęła głową.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 5;"> </span><i style="mso-bidi-font-style: normal;">***</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zatrzymałem<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>swój samochód przy pobliskim klubie, choć
wcale nie było to moim planem na ten wieczór. Zarezerwowałem najlepsze stoliki
w ekskluzywnej restauracji, ale Amanda zaproponowała, całkiem co innego, a ja
oczywiście się zgodziłem, nie uprzedzając ją o rezerwacji. Dobrze zrobiłem? A
jeżeli Am, pomyślała, że mnie nie stać na nic lepszego? <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Kompletnie się nie znam na dziewczynach... </i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po
długich przemyśleniach, odważyłem się zaprosić Amandę do tańca, w końcu
przyszła tutaj ze mną, powinienem ją jakoś zabawić, nie chcę wyjść na
nudziarza... Pociągnąłem brunetkę w stronę parkietu, na co ona zareagowała
pozytywnie, naśladowałem ruchy innych, aż zaczęło mi to całkiem nieźle
wychodzić. Nabrałem pewności siebie i odwróciłem Amandę tyłem do mnie, zrobiło
się naprawdę przyjemnie, ciężko uwierzyć, że robiłem to już nie raz, ale biorąc
pod uwagę to, że Am jest dla mnie wyjątkowa, nie byłem niczego pewien. Traktuje
ją inaczej niż wszystkie. Pochodzi ona z dobrego domu, a więc trudno mi
powiedzieć, co przy niej wypada robić, a co nie. Sądząc po tym, że sama
zaproponowała ten klub, a jej zachowanie nie różni się jakoś bardzo od innych
miłych dziewczyn, zacząłem powoli nawiązywać rozmowę, zaproponowałem jej drinka,
z dumą mogę stwierdzić, że przez cały czas jest uśmiechnięta. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Chyba nie jestem taki zły...</i>Kiedy
zacząłem jej się dokładniej przyglądać, zauważyłem, że naprawdę schudła. Miała
starannie upięte włosy, ale makijaż był jej zupełnie niepotrzebny... Czy te
kursy i kariera ją, tak zmieniła? Zdecydowanie... Po całej zabawie zawiozłem
dziewczynę do domu. Na pożegnanie zamknąłem ją w swoich ramionach i
podziękowałem, że zgodziła sie ze mną wyjść. Moje wrażenia na ten wieczór? <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Jestem szczęśliwy...</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wizyta
Justina bardzo mnie zaskoczyła. Sądziła, że przez moje zajęcia stracę z nim
kontakt, ale to on, zawalczył o to. Ciesze się, że komuś tak naprawdę na mnie
zależy, że jestem dla kogoś ważna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy
wróciłam do domu zaczęły się przesłuchania mojej mamy. Większość pytań była
całkiem bez sensu, bez zbędnych nerwów poszłam do pokoju, po czym zamknęłam się
na klucz. Ujęłam w dłoni telefon i wysłałam wiadomość do chłopaka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL">„
Dziękuję za miły wieczór, świetnie się bawiłam”</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL">„ Powtórzymy
to kiedyś?”</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL"><br /></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL">„ Z
przyjemnością...”</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Na
mojej twarzy ponownie zawitał uśmiech, który dzięki niemu pojawia się coraz
częściej. Świadomość, że jestem dla niego ważna naprawdę daje ukojenie. Mój
spokój zakłócają jedynie jego tajemnice, może kiedyś opowie mi o swojej
rodzinie? Dlaczego on właściwie unika tego tematu? <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Musze się dowiedzieć...</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> </span><span lang="PL">***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Wieeelkie dzięki za wyświetlenia i komenatarze. Jedna rzecz mnie naprawdę martwi informuję ponad 30 osób, a komentarzy jest ok. 10. Smutne, co nie ?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">@LenkaBelieber4</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-75799577179913739022014-01-06T07:42:00.004-08:002014-01-06T07:42:44.783-08:004.
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><em><br /></em></span></div>
<br />
<h3>
<span lang="PL"><em> "Poprostu się o ciebie martwię...</em></span>" <span lang="PL"> </span></h3>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Wyszedłem od Amandy dosyć zmieszany. Nie
wiedziałem co właściwie powinienem teraz czuć. Dlaczego ją pocałowałem? Proste-
Nie umiem jej się oprzeć- Nie żałuję tego i chętnie zrobiłbym to po raz drugi.
Obiecałem jej, że będę przy niej, ale czy ona chce tego? Dlaczego mam teraz
wątpliwości? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy
dotarłem do domu wziąłem gorący prysznic i położyłem się z nadzieją, że wkońcu
zasnę i odpocznę. Od kilku dni ciężko charuję w pracy, aby zarobić pieniądze na
moją szkołę i pomóc mamie w prowadzeniu domu. Cztery razy w tydodniu wybieram
się do pobliskiej kawiarni i tam pracuję. Moje życie nie jest takie łatwe w
przeciwieństwie do życia Amandy, kiedy ja bym się spóźnił tak jak ona to
zrobiła ostatnio moje ciężko zarobione pieniądze poszły by w błoto. Nie
narzekam na biedę. Nie każdy ma życie z bajki, a ja akceptuję to choć nie jest
mi łatwo. Mama uczy mnie szacunku do siebie i pieniędzy. Mimo trudności jakie
mam w życiu próbuję patrzeć pozytywnie na świat. Moja różnica od tych, co się
lepiej urodzili jest bardzo mała. Oni mają coś od razu, bez trudu, a ja muszę
zapracować na to. To mnie wiele nauczyło, kiedy moje oszczędności są na tyle
duże, że mogę w coś zainwestować, wydaję te pieniądze z rozsądkiem. Napewno
mnie nikt nie nazwie pustym i rozpieszczonym.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dlaczego
Amanda? Jej uśmiech wiele dla mnie znaczy. Chciałbym go widzieć codziennie,
ale... To jest narazie niemożliwe.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span> ***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Amando, co powiesz na zajęcia taneczne? Od zawsze z mamą uważaliśmy, że się do
tego nadajesz. – Siedziałam wpatrzona w mojego zachwyconego ojca, który na siłę
mi szuka zajęć na wolny czas. Tak, wypisał mnie<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>z muzycznej szkoły bo nie odniosłam sukcesu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie chce takich zajęć...- Może i wyglądam na rozpieszczoną jedynaczkę, ale ja
sie o to nie prosiłam. Nie chcę tego wszystkiego. Chce żyć normalnie jak każdy,
a nie z planem na codzień.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
A może kurs modelingu lub stylistki?- Zaproponowała mama. Zgodziłam się na to z
jednego powodu nie chcę dalej prowadzić tę rozmowę, która do niczego nie
prowadzi. Moją pasją jest i będzie muzyka. Jak ja powiem Justinowi, że będziemy
się teraz rzadko widywać? Opuściłam salon i udałam się do pokoju. Chciałam
wyjaśnić sprawę z Cleo, ale nie mam ochotę zobaczyć ją po tym jak mnie okłamała.
Ubrałam się ciepło i wyszłam z domu, aby na moment zapomnieć o problemach. Moje
kursy miały się odbywać w centrum Londynu. Wsiadłam do autobusu i jechałam na
wyznaczone miejsce, aby się zapisać. Nadaje się na modelkę, czy stylistkę?
Wątpie, ale nie mam ochoty kłócić się z rodzicami, kiedy zobaczyłam luksusowy
budynek z napisem „ fashion London” Zwątpiłam w siebie. Z trudem weszłam do
środka i stanęłam w kolejce. Przede mną było wiele innych ładnych dziewczyn.
Był jeden plus nie każda była tak szczupła jak ja, kiedy obmyślałam swoje
szanse, aby się dostać na kursy, kolejka znacznie zmalała, a ja znalazłam się
tuż przed drzwiami sukcesu. Otworzyłam delikatnie, a moim oczom ukazało się
jury. Zatrzymałam się na wyznaczonym miejsu i nieśmiało się przywitałam. Po
chwili oswoiłam się z sytuacją i płynnie rozmawiałam z blondynką, która
zadawała mi, co chwilę inne pytania. Czekałam na decyzję, a czworo ważnych osób
zrobiło porozumiewawcze spojrzenie, po chwili dotarło do mnie co się stało.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Zamknęłam drzwi za sobą i wyszłam z modnego
budynku, które od teraz będę nazywała „Pracą” ? Tak, dostałam się. W głowach
układałam scenariusz wymowy mojego ojca, który będzie wręcz zachwycony, że nie
przyniosłam mu wstydu, a wręcz przeciwnie- Odniosłam sukces- Dumnie udałam się
w kierunku mojego domu, usłyszałam ciche piknięcie telefonu, spojrzałam na
ekran- sms od Justina. Uśmiechnęłam się mimowolnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">„ O osiemnastej, spacer? Przyjdę po ciebie.”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">„ Będę czekać”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miałam
jeszcze czas, więc weszłam do kawiarenki i spokojnie czekałam na moje
zamówienie. Jak zwykle, kelner był<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>miły.
Uśmiechnęłam się na myśl, że jest mną zainteresowany. Chociaż niewinne
spojrzenie i uśmieszki nie zawsze do czegoś prowadzą. Przełknęłam ostatni łyk
kawy, kelner wziął ode mnie zapłatę, a ja wyszłam<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>pośpiesznie, aby zdążyć na czas. Pobiegłam
truchtem pod klatkę schodową, która mieściła się w luksusowym bloku. W oddali
zobaczyłam sylwetkę Justina. Zawołałam pośpiesznie, aby nie wchodził na górę.
Nie chciałam, aby mama powiedziała mu o moim kursie, chcę to zrobić sama, kiedy
chłopak usłyszał mój głos odwrócił się i zaczął zmierzać ku mojej stronie.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, a serce zabiło szybciej. Tak, lubię jego
towarzystwo. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Cześć- Mruknęłam cicho z nadzieją, że usłyszy, odpowiedział delikatnie witając
się ze mną.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-Dokąd
idziemy?- Spytałam niecierpliwie, poddenerwowana sytuacją.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-Zobaczysz...-
Kiwnęłam głową i ukradkiem spoglądałam na jego perfekcyjną twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chciałam ci powiedzieć coś... ważnego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To w czym problem?- Uśmiechnął się delikatnie, zachęcając mnie, aby
ujawnić<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>co leży mi na sercu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ojciec wypisał mnie ze szkoły muzycznej... i poszłam dzisiaj na kursy...- Nie
było mi dane dokończyć. Chłopak nerwowo zerknął na mnie i przerwał moją
wypowiedź.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jakie kursy?- Widziałam grymas na jego twarzy, to było do przewidzenia, że
rozmowa nie będzie należała do tych łatwych.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Kursy stylistyczne oraz modelingu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Myślałem, że wyrosłaś już z takich rzeczy...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To decyzja mojego ojca i matki, ja o to nie prosiłam. – Chłopak mruknął od
niechcenia, a mnie zalały rumieńce. „ Co teraz? ”</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jesteś na mnie zły?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
<em>Poprostu się o ciebie martwię...</em></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie masz powodu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Owszem, mam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jaki?- Westchnęłam podirytowana. Nic mi się nie dzieje, nie ma się o co
martwić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Że o mnie zapomnisz, znajdziesz sobie lepsze towarzystwo.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ty jesteś dobrym towarzystwem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie dla przyszłej modelki.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Prosze, przestań.- Jego twarz złagodniała, a ja przybliżyłam się do niego.
Podążyliśmy w kierunku ławki, aby na niej później usiąść.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Przepraszam, nie powinienem...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie rozmawiajmy o tym. – Wtuliłam się w jego ramię, a jego ręka oplotła moją
talię. Po mimo to, że znam go krótko nie chcę o nim zapomnieć, chcę dalej go
widywać. Jest dla mnie ważny.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Opowiedz mi coś o sobie...- Powiedziałam nieśmiało. Twarz chłopaka nabrała
markotnego wyrazu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie ma o czym opowiadać, to nie jest ważne...- Skoro nie chce mówić, to nie
musi. Praktycznie nic o nim nie wiem. Gdzie on mieszka? Jakie ma plany? A co z
jego rodziną? Dlaczego on mi poprostu nic nie powie? Przecież mógłby mi
zaufać...</span></div>
<br /><br />
<br />
***<br />
Dziękuję Wam bardzo za wysoką liczbę wyświetleń i komentarze. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. - @LenkaBelieber4PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-64434711278099912552013-12-30T04:36:00.000-08:002013-12-30T04:36:27.045-08:003. " Nie opuszcze cię "
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Nerwowo spojrzałam na chłopaka, nie mogłam
sobie nigdy wyobrazić, że będzie siedział w moim pokoju. „ Nieźle się
rozgościł” pomyślałam widząc go jak siedzi na<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>łóżku trzymając w ręku kubek z herbatą, którą najwyraźniej zrobiła mu
moja mama. Chłopak poklepał ręką na miejce obok, widząc jak onieśmielona jestem
jego obecnością. Niepewnie podeszłam do łóżka, chwilę po tym na nim siadając.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -Posłuchaj,
chciałem się odnieść do tego co powiedziała ci Cleo...- Powiedział kładąc swoją
rękę na moim ramieniu, po moim ciele przeszły ciarki. Czułam się nieswojo, nie
chciałam o tym z nim rozmawiać. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Ona cię okłamała, przepraszam jeżeli... Cię to dotknęło.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie przepraszaj... i nie, nic mnie nie dotknęło. – Ściągnęłam jego ręke z
mojego ramienia,wstałam gwałtownie z łóżka patrząc na zaskoczonego Justina.
Owszem dotknęło mnie to, ale on o tym nie musi i tym wiedzieć. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Powinienem już iść, a... i dzięki za herbatę. – Powiedział puszczając mi oczko.
Ghrr... Dlaczego on musiał taki być? Irytował mnie, a zarazem strasznie
pociągął. Niespodziewanie, znalazłam się w jego ramionach. Justin podszedł do
mnie i delikatnie przytulił.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Do zobaczenia...Wkrótce.-<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Wyszeptał, po
czym się odsunął i wyszedł z pokoju. Chwilę po tym usłyszałam dźwiek zamykanych
drzwi. Poprawiłam się na miejscu i próbowałam opanować swoją złość, która
wypełniała całą mnie, od środka. Rozumiecie to? Moja mama go wpuściła tutaj...
Do mojego pokoju i zrobiła mu herbatę. Co ona mu w ogóle powiedziała? </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Wybiegłam
spóźniona z klatki schodowej. Dzisiaj jest ważny dzień – Przedstawienie utworów
w szkole muzycznej.- Będą sponsorzy i menedżerowie różnych gwiazd. Niestety nie
było mi dane przyjść na czas. Wątpie, że z taką prezentacją mojej osoby
gdziekolwiek mnie przyjmą. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Weszłam
do szkoły rozglądając się, w poszukiwaniu sali gdzie mogły odbywać się
przesłuchania. Dotarłam pod największą salę, a kiedy położyłam rękę na klamce
drzwi gwałtownie się otworzyły i strąciły moją osobę. Wylądowałam na podłodze.
W drzwiach pojawiły się nieznajome dla mnie osoby, a po chwili wyszedł Justin,
kilka innych osób, które uczęszczały na zajęcia, a ostatnia pani Melson. Kiedy
mnie zobaczyła leżącą na podłodze jej mina uległa pogorszeniu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -
Z takim podejściem nie skończysz tej szkoły.- Zrobiłam markotną minę, powoli
wstając z zimnej podłogi. Justin przyglądał się zaistaniałej sytuacji, a ja
zostałam bez szansy na sukces. Kiedy zostaliśmy sami na korytarzu chłopak
podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
I co będziesz robić dalej? Wkurzyli się na ciebie.- Popatrzyłam na<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>niego ze zdziwieniem. Dlaczego interesowało
go moje życie. Dalej nie wiem czy to prawda, że jest z Cleo. Dlaczego ona
miałaby mnie okłamać. Skąd on wiedział, że się dowiedziałam o ich relacji?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Jego
ramię dalej oplatało moje ciało, a on opowiadał o przesłuchaniu. Nie był
zadowolony bo go nie zatrudnili, był zawiedziony. Ja nie czułam zawodu, skoro
nawet tam nie dotarłam to... Oszczędziłam sobie stresu, ale również szansy na
nowe życie. Kiedy pani Melson poinformuje ojca o moim niepowodzieniu, dostanę
karę i zapewne ojciec wypisze mnie z tej szkoły <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>tłumacząc, że nie chce abym naszej rodzinie
przynosiła wstyd. Zależało mu tylko na dobrej opinii i pieniądzach. Dla niego
nie liczyło się szczęście czy zdrowie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Weszłam
do domu niepewnie. Nie wiedziałam co będzie kiedy temat zejdzie na dzisiejsze
przesłuchania. Jeżeli mnie wypisze ojciec z tej szkoły to stracę kontakt z
Justinem. Jest to szkoła dodatkowa, pozalekcyjna, a ja nie mogę jej stracić.
Usiadłam do stołu gdzie rodzice spożywali posiłek, a ich wzrok spoczął na mojej
osobie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -
Jak ci poszło dzisiaj?- Popatrzyłam na mamę dziwnym wzrokiem. Nie mogli się
dowiedzieć. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> - Hmm... myślę, że dobrze.- Mój tata wytarł
kąciki ust białą serwetką i spojrzał na mnie z dumnym wyrazem twarzy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> - Dostałaś się, wzięli cie?- Co teraz do
cholery? Co mam powiedzieć. Mówić prawdę czy kłamać?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> - Niestety nie, ale nie martw się...- Nie było
mi dane dokończyć, gdyż wrzask i histeria rozniosła się po całej kuchni.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> - Żartujesz sobie? Tyle ćwiczyłaś i żaden
sukces? Nic? Tyle MOICH pieniędzy poszło na marne. Zdajesz sobie sprawę ile te
lekcje kosztują?! – Na jego twarzy widoczny był gniew, mama próbowała go
uspokoić, ale na marne. Zamyśliłam się przez chwilę. On miał rację. Może był
zaborczy i miał określone zasady, ale gdybym tam była na czas... „ Nie możesz
się przyznać”... Głos w mojej głowie nie ustępował. Oczywiście nie mam zamiaru
się przyznać. Muszę zrobić wszystko co w mojej mocy, aby utrzymać się w tej
szkole. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> - Posłuchaj... Ja nie widzę sensu w tym, abyś
dalej tam uczestniczyła... Znajdziesz sobie coś lepszego, zobaczysz.- Nie
miałam czasu aby zaprotestować. Ojciec opuścił obojętnie pomieszczenie
zostawiając mnie samą z matką, która również po chwili wyszła. Pobiegłam
zdenerwowana do pokoju, zamykając go <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>drzwi
z hukiem. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Dla
kogoś nie miałyby znaczenia te zajęcia, ale dla mnie nie są to zwyczajne
lekcje, które uczą grania na gitarze, śpiewania czy teorii. Dla mnie są to
również spotkania z Justinem. Nie widuję go w mojej normalnej szkole, do której
uczęszczam codziennie. Kiedy odbiorą mi<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>zajęcia, odbiorą mi również jego, ale oni nie rozumieją co jest dla mnie
ważne. Oni nigdy nie przeżyli czegoś takiego. Nie znają tego uczucia i zapewne
nigdy już go nie doznają. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Położyłam
się wygodnie na łóżku chowając głowę w poduszkę. Chciałabym się ukryć i
wypłakać, w takiej sytuacji zadzwoniłabym do Cleo... Ale sami dobrze wiecie
dlaczego tego nie zrobię. Okłamała mnie, teraz to wiem. Justina znam o wiele
krócej niż ją, ale nie sądze, że on miałby mnie okłamać. Kiedy dzisiaj czułam
jego dotyk na sobie, kiedy objął mnie ramieniem... To nie jest to samo kiedy
chłopak, który próbuje ściągnąć cię do łóżka zaczyna się do ciebie przystawiać...
To było coś głębszego. Kiedy usłyszałam dźwiek kropelek deszczu, które spadają
na parapet, wstałam z łóżka i ubrałam kurtkę. Wzięłam klucz, który był położony
na szafce na korytarzu, a na nogi pośpiesznie wsunęłam brązowe botki. Wybiegłam
szybko z klatki schodowej, a po krótkiej chwili znalazłam się przed wysokim
wieżowcem. Podążyłam jeszcze kilka kroków kiedy znalazłam się na wolnej
przestrzeni. Kropelki deszczu czułam wszędzie. Byłam cała mokra, a moje włosy
pozostawiały wiele do życzenia. Robiło mi się powoli zimno, ale potrzebowałam
tej ulgi, niesamowita wolność, która teraz zawładnęła moim ciałem jest nie do
opisania. Nagle poczułam jak oplatają mnie silne ramiona. Spojrzałam za siebie,
a moje serce zabiło szybiej kiedy ujrzałam jego twarz. On tam był.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> -
Chciałem z tobą pogadać, ale widzę, że ty czas wolisz spędzać na deszczu niż w
domu...- Uśmiechnęłam się delikatnie. Miał rację, musiałam teraz wyglądać jak
wariatka. Byłam cała mokra i trzęsłam się z zimna.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Chodźmy do mnie...- Podążyłam do klatki schodowej, a Justin był tuż za mną. W domu
nikogo nie było i nie sądzę, że rodzice szybko wrócą. Zawsze kiedy pojawi się
problem oni uciekają i czekają aż sam się rozwiąże. Otworzyła drzwi i weszłam
do mieszkania. Zdjęłam przemoczoną kurtkę po czym ją powiesiłam do wyschnięcia.
Weszłam do kuchni, a Justin usiadł przy stole.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Jesteś głodny? Mogłabym coś zrobić.- Chłopak gwałtownie wstał i znalazł się tuż
obok mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To ja jestem tutaj gościem więc pozwól, że ja ugotuję.- Spojrzałam ze zdziwieniem
wymalowanym na twarzy. Potrafił gotować? On jest perfekcyjny, posłuchałam jego
rozkazu i usiadłam przy stole przyglądając się jego działaniom. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span>*** </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To jest serio dobre.- Chłopak przekręcił twarz, spojrzał w dół po czym się
delikatnie uśmiechnął.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To są tylko naleśniki, Amanda. – Wytarłam kąciki ust po czym obdarzyłam go
kolejnym uśmiechem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Nie uwolnisz się tak łatwo ode mnie, będziesz mi musiał gotować.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
A kto powiedział, że się chcę od ciebie uwolnić?-</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Przybliżył się gwałtownie do mnie, a ja
czekałam na rozwój wydarzeń. Pochylił się po czym delikatnie musnął moje usta.
Czułam jego zapach, jego delikatność, czułam tylko jego. Pokręciłam <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>głową z niedowierzenia.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
To jest ostatnia rzecz jaką bym chciał Amando, <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><em>nie opuszcze cię</em>.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL">Odsunął się ode mnie wychodząc z kuchni.
Przeszedł przez korytarz po czym zatrzymał się przy drzwiach.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>-
Śpij dobrze.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Chciałam odopowiedzieć, cokolwiek, ale byłam
dalej wtrząśnięta tym pocałunkiem. Chciałabym wierzyć, że będzie tutaj zawsze,
ale nie umiem. Teraz mi została jedna rzecz do zrobienia.- Powiedzieć, że w
szkole mnie więcej nie zobaczy.- Boje się jego reakcji, ale to moja cholerna
wina. O tym naszym pierwszym pocałunku nie zapomnę. Ta krótka, romantyczna
chwila zawładnęła moim ciałem i umysłem. Jego bliskość jest cholernie
przyjemna, a mi potrzebna do życia, do oddychania. Wystarczy uwierzyć, że
zostanie, że będzie. Czy jego relacja z Cleo była kłamstwem? On mnie pocałował.
Nie chcę się do niego przywiązywać, nie chcę po tym cierpieć, płakać, zawieść
się, ale jest już za późno. Już jestem przywiązana, zbyt szybko...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> *** </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> <em><strong> </strong></em></span><span lang="PL"><em>Dziękuję wam za ponad 1600 wyświetleń i prawie 30 obserwatorów. Liczę na Waszą opinię.</em></span><span lang="PL"><em><strong><br /></strong></em></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><em><strong> </strong></em></span><span lang="PL"><em><u>Autorka</u></em></span><span lang="PL"><em><strong><br /></strong></em></span></div>
<em><strong><br /></strong></em>PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-37266948770748478202013-12-25T02:22:00.001-08:002013-12-29T05:07:03.541-08:002. " Zaskoczenie"<br />
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> Sobota, obudził mnie dźwięk telefonu. Cleo.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> - Co chciałaś bo ja śpię.?!</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Ouch...Ktoś nie jest w nastroju, a więc
chciałam się zapytać, co powiesz na mały wypad do galerii?</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- O której mam być u ciebie?</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Jedenasta, mój brat nas zawiezie, muszę
kończyć...</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Do zobaczenia.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> Wstałam z łóżka, a na<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>nogi wsunęłam skarpetki, wyciągnęłam biały
sweter z szafy, po czym naciągnęłam go na siebie. Dzisiaj było wyjątkowo zimno,
którego ja nienawidzę. Zaspana otworzyłam lodówkę, w poszukiwaniu jedzenia. Do
spotkania z Cleo mam chwilę czasu...</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">Ubrałam czarne rurki i koszulę w kratkę, na
nogi wsunęłam zimowe botki na obcasie, a z szafki wzięłam bordową kurtkę,
wyszłam z domu zamykając go na klucz. Zbiegłam pośpiesznie po schodach, a po
chwili przewiało mnie chłodnym, zimowym powietrzem. Wsadziłam ręce do kieszeni
i podążyłam w kierunku domu przyjaciółki. Kiedy byłam na miejscu ona czekałam
już z bratem w samochodzie. Pośpiesznie weszłam do auta<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>witając się z Cleo i Harrym. Chłopak jak
zawsze miał starannie ułożoną fryzurę i dopasowane ubrania. Ruszyliśmy prosto
do galerii handlowej w centrum miasta. O tej porze jak zawsze była masa ludzi.
Panuje tutaj świąteczny natrój. Serio? Jest początek listopadu... Udałyśmy się
z Cleo do kawiarni, po czym usiadłyśmy na wygodnej, czerwonej kanapie.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> -Jak tam, Cleo masz już kogoś?</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">-Moożna tak powiedzieć...- Dziewczyna
uśmiechnęła się, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Prosze cię mów... Znam go?- Próbowałam z
niej wyciągać na, co dziewczyna tylko skinęła głową.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Znasz go bardzo dobrze, on uczęszcza na te
same zajęcia co ty!</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- O kim ty mówisz? Jak ma na imię?</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Justin! On jest wspaniały!.- Na te słowa
moje serce, stanęło, a ja poczułam się jak jakieś gówno. Serio? </span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> Muszę mieć
takiego pecha... Cleo i on... Zerwałam się na proste nogi i wybiegłam z
kawiarni. Jak mogła mi zrobić coś takiego? Kilka razy jej mówiłam, o uczuciach
jakimi go darzę, a ona? Wykorzystała to... Wybiegłam z płaczem z galerii i
udałam się do mojego apartamentu. Po kilkunastu minutach stałam na korytarzu
zalana łzami, a moja mama patrzyła się na mnie z troską. </span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">-Wszystko w porządku, kochanie?- Spytała
delikatnie, podchodząc do mnie.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Nic nie jest w porządku!- Wysyczałam jej
prosto w twarz po czym ją wyminęłam i udałam się do pokoju. Pukanie do drzwi.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, a moja mam siedziała już na łóżku obok mnie.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Powiedz co się stało, a ja...pomogę ci.- Po
raz pierwszy postanowiłam jej zaufać i powiedzieć prawdę.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Cleo...Onaaa... Spotyka się z Justinem...-
Powiedziałam szlochając. Mama na te słowa zaczęła usiłownie myśleć.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Kochanie, jesteś od niej lepsza, uwierz
możesz mieć każdego chłopaka, użyj tylko swoich atutów, wytarczy chcieć... Bądź
silna i nie odpuszczaj jej...- Powiedziała matka chyba pierwszy raz mnie
pocieszając, cóż nie powiem, jej słowa na mnie bardzo mocno wpłynęły. Wtedy
myślałam tak jak ona, co z czasem okazało się nie małym błędem. Zebrałam się w
sobie i zaczęłam wymyślać plan, w którym zmienie tę beznadziejną sytuację, mimo
wszystko miałam blokadę, Cleo to przyjaciółka nie chciałam krzywdzić jej i<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Justina, a skoro ona dla niego coś znaczy
to... Tak najwyraźniej powinno być, ale to nie zmienia faktu, że nie będę
walczyć, to nie znaczy, że będę siedzieć z założonymi rękoma. Tak znam Justina
krótko i praktycznie nic o nim nie wiem, ale nie mogę do siebie dopuścić myśli,
że on mógłby być z moją przyjaciółką. Położyłam się zmęczona, na łóżku
zasypiając w kilka sekund...</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 3;"> </span><span style="mso-tab-count: 3;"> </span></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> ***</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> Ubrałam
granatowe rurki i białą koszulę, a na ramiona narzuciłam czarną marynarkę.
Weszłam do łazienki stając przed ogromnym lustrem. Spojrzałam na swoje odbicie
z iskrą w oku. Tak naprawdę to odpowiadał mi mój wygląd, byłam dumna z mojej
figury, na którą pracuję tak wiele. Często ćwiczyłam, biegałam chcąc wyglądać
dobrze. Zebrałam swoje włosy na czubku głowy, aby po chwili uchwycić je czarną,
cienką gumką. Wsunęłam na nogi brązowe botki z ćwiekami i wyszłam z mojego
ekskluzywnego mieszkania. Jest niedziela, godzina dziesiąta, a ja idę w
kierunku szpitala dla dzieci, zawsze tam chodziłam aby się rozchmurzyć – to
pomaga. </span><br />
<span lang="PL"> </span><br />
<span lang="PL"> Dzieci działają kojąco na problemy i samotność, a ja uwielbiam być w ich
towarzystwie. Weszłam do budynku z gitarą na plecach. Udałam się do Sali zabaw,
o tej porze dzieciaki będą po śniadaniu... Tradycją jest <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>to, że zawsze w niedzielę gram tutaj dla nich.
Uwielbiam to zajęcie i napewno łatwo z niego nie zrezygnuję, a oczywiste jest
to, że dla mojej mamy to jest bezużyteczne i niepotrzebne, ale jestem innego
zdania. </span><br />
<span lang="PL"> </span><br />
<span lang="PL"> Kiedy weszłam do Sali oczy dzieciaków skupiły się na mnie, a po chwili
podbiegły do mnie tuląc się do nóg. To było naprawdę słodkie. Usiadłam po
turecku na dywanie bawiąc się z nimi. Wiedziałam, że robię dobrze i to im pomaga,
chciałabym być tu każdego dnia i pokazać im, że świat może być piękny, że może
być kolorowo i, że naprawdę mogą wyzdrowieć, ale najpierw muszą uwierzyć.
Miałam im tyle do powiedzenia, ale pewnie większość by mnie nie zrozumiała i
nie wiedziała po co ja to mówię. Po kilku odegranych piosenkach wyszłam ze
szpitala z uśmiechem na twarzy. Satysfakcja, że jestem komuś potrzebna
podnosiła mnie na duchu. Weszłam do pobliskiej kawiarenki, na polu robiło się
coraz chłodniej, a moja słaba odporność powoli wdawała się we znaki. Powiesiłam
mój płacz na wieszaku i zajęłam miejce w rogu kawiarni. Obłużył mnie miły
kelner, był w moim wieku. Pomijając kilka szczegółów mogę powiedzieć, że jest
przystojny. Ujęłam w rękach <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>fioletową
filiżankę, a po chwili delektowałam się smakiem gorącej kawy. </span><br />
<span lang="PL"> </span><br />
<span lang="PL"> Gdyby moje życie
było w połowie tak proste jak wydaje się wszytkim, to naprawdę byłabym
szczęśliwa, ale to tylko ja wiem co się ze mną dzieje kiedy zostaję sama w domu
i spędzam czas w łazience uśmierzając mój ból. Inni mogą myśleć iż jestem
nienormalna, rozpieszczona, ale tylko ja wiem co zachodzi u mnie w środku, w
moim umyśle i tylko ja mogę to zmienić...Tylko ja mogę nad tym zapanować. Robię
delikatne kreski na moim ciele, które pomagają zapomnieć, które dają chwilowe
ukojenie. Nikt nigdy je nie widział, nikt o nich nigdy nie wiedział, kupuję
drogie kremy, aby zmniejszyć ich widoczność. </span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 6;"> </span></span><span lang="PL"> ***</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> Wyszłam
z kawiarni i rozejrzałam się wokół siebie- Wszyscy się śpieszą, nie patrzą na
innych, dążą do swojego celu, zapominają co jest tak naprawdę ważne.- Wyjęłam z
torebki paczkę papierosów, aby później móc zaciągnąć się dymem. Palenie mnie
uspokaja, ale i uzależnia, uczucie beztroski i wolności, które towarzyszy wraz
z opuszczaniem dymu z mojego ciała. Zapięłam mój płaszcz aż po samą szyję i
udałam się w kierunku mojego domu. W ciągu kilku minut znalazłam się na klatce
schodowej, moja mama była w domu, a więc weszłam bez pukania. Zdjęłam buty, a
płaszcz umieściłam spowrotem w szafie.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> </span><br />
<span lang="PL"> - Amanda, twój kolega przyszedł i czeka w
pokoju.- Spojrzałam na nią z kpiną w oczach. Kto miałby do mnie przyjść. Nie
biorąc poważnie jej słowa weszłam z obojętnością do mojego pokoju, a to co
zobaczyłam, a raczej kogo sprawiło, że moje serce zabiło szybciej, a na moje
twarzy pojawiły się rumieńce.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">- Musimy porozmawiać, Amando...</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> </span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> *** </span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><b><i>Chciałam Wam bardzo podziękować za miłe komentarze pod ostatnim postem. Czekam na Waszą opinię i zapraszam do zakładki "informowani"</i></b><b><i><br /></i></b></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><b><i><u>Autorka</u></i></b><u><br /></u></span></div>
<u></u><br />PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-23982476459701040252013-12-20T12:04:00.001-08:002013-12-29T05:09:24.626-08:001. "Ironia, szansa, początek"<br />
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> Minął tydzień od mojego postanowienia.
Dzisiaj mam lekcje muzyki, oczywiste jest to, że oczekuję na pojawienie się tam
Justina.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„ Tym razem będzie inaczej i
zwrócę na siebie jego uwagę”Pomyślałam zastanawiając się co mam ubrać. Tak to
jest chyba jeden z największych problemów wszystkich kobiet. Wzięłam następną
bluzkę i przyłożyłam ją<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>do ciała stojąc
przed lustrem.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Może być”- Weszłam do
mojej przestronnej łazienki i ubrałam wybrany przeze mnie ciuch z napisem „Oh,
my Baby”. Rozpuściłam moje średniej długości włosy i delikatnie się umalowałam.
Tego dnia chciałam wyglądać chociaż troche lepiej... Inaczej poprostu zależało
mi na tym, abym spodobała się Justinowi. „Tak, jestem już gotowa” Pomyślałam
ostatni raz spoglądając w lustro. Chwyciłam za brązową torbę, którą po chwili
przewiesiłam przez ramię i wybiegłam z bloku. Po chwili moje ręce stały się
zimne przez wiatr, który uporczywie wiał i zniszczył mi fryzurę. „Z takim
wizerunkiem wrażenia nie zrobię”.</span><br />
<span lang="PL"> </span><br />
<span lang="PL"> Z każdym dniem zbliżała się zima, pora roku,
którą charakteryzują długie,samotne wieczory, a przynajmniej moje zawsze takie
były. „To moja szansa” pomyślałam kiedy zobaczyłam Justina z gitarą wchodzącego
do budynku. Poprawiłam włosy, pociągnęłam delikatnie moję bluzkę w dół i
niepewnym krokiem podeszłam do niego... Chłopak początkowo mnie nie zauważył
gdyż wieszał kurtkę, ale kiedy odwrócił się w moją stronę poczułam jak moje
serce bije dwa razy szybciej. Nieśmiało wyciągnełam rękę w jego stronę i
wysłałam mu słaby uśmiech. On zauważył moje zakłopotanie i ułatwił sytuację.
Wyciągnął do mnie ręke i przedstawił się.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> -Justin.- Teraz mogłam dokładniej przyjrzeć
się jego twarzy-Duże, piękne oczy, zniewalający uśmiech,włosy ułożone
perfekcyjnie w każdym calu. Ścisnęłam delikatnie jego ręke spoglądając w jego
oczy. Po chwili się zorientowałam, że wypada powiedzieć swoje imię. „Brawo Am,
naprawdę szybki zapłon” Pomyślałam kiedy chłopak zaczął rozglądać się na boki.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> -Amanda. – Puściłam jego rękę i wspólnie
udaliśmy się w kierunku sali, w której odbędą się praktyki prowadzone przez
naszą nauczycielkę panią Melson, co chwilę spoglądałam na chłopaka, który za
każdym razem jak mnie przyłapał, wysyłał delikatny uśmiech.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL">-Usiądź obok mnie.- Powiedział, pokazując
ręką na wolne miejsce. Na zewnątrz udawałam nieporuszoną, ale w środku czułam
niesamowitą radość. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Minęło kilka chwili kiedy
rozmawialiśmy o byle czym, a pani Melson weszła do sali. Siedzieliśmy w kręgu,
od zawsze na tych lekcjach panowała przemiła atmosfera- Śmialiśmy się,
wygłupiali, ale lekcje braliśmy na poważnie. Każdy z nas umiał grać na gitarze,
a razem tworzyliśmy rodzinę. To było piękne.</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> Z czasem przyzwyczaiłam się do
tego, że znajduje się blisko Justina, co chwilę zerkaliśmy na siebie, a co
więcej chłopak miał naprawdę uroczy uśmiech. Po lekcjach wyszłam ze szkoły w
towarzystwie chłopaka, miałam nadzieję, że mnie gdzieś zaprosi, ale niestety
pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.- Smutne? Dla mnie tak, jestem
z charakteru, że pragnę z każdym kęsem więcej i więcej. Kiedy Justin zniknął z
pola widzenia zaczęłam iść w kierunku mojego apartamentu, a więc skręciłam w
prawo, w oddali był park, w którym zawsze biegały dzieci, młodzież jeździła na
rolkach,rowerach, a moja przyjaciółka Cleo, o której wcześniej nie wspomniałam
była częstym gościem pobliskiego skateparku. Od kiedy ją znam wiem, że jest
wielką fanką sportu i ryzyka, ale potrafi być rozsądna, a co najważniejsze jest
szczera i umie słuchać. Wspiera mnie w trudnych sytuacjach, a tak wogule to ma słodkiego
brata. </span><br />
<span lang="PL"><br /></span>
<span lang="PL"> Mam z nim dobre relacje, a nawet kilka razy byliśmy razem w kinie albo
graliśmy w kręgle, traktuję go jako przyjaciela i nie wyobrażam sobie z nim bliższej
relacji, a odkąd poznałam Justina nie myśle o nikim innym,możliwe, że nie mam z
nim jakiś specjalny kontakt i nie znam go za dobrze, ale coś mnie do niego
ciągnie. Kiedy jestem przy nim czuje się bezpieczna, czuje się naprawdę dobrze.
„ Amanda, nie zakochuj się, nie bądź łatwowierna”- Nieustające myśli, właśnie
teraz mogę powiedzieć, że jestem roztargniona. Wróciłam do mieszkania, w którym
czekała na mnie mama. Udałam się do kuchni, a ku mojemu zdziwieniu na stole
była przyszykowana uroczysta kolacja. – Mamo? Co.. to ma znaczyć?- Pokazałam
wymownie ręką w kierunku nakrycia. – Rocznica, tata powinien niedługo przyjść.-
Takie dni w moim domu? Naprawdę rzadkość. Albo mama chce kase, albo ma ochotę
na jakąś podróż. Ona zawsze miała jedną zasadę – „ Nie pakuj się w nic co nie
przyniesie ci korzyści”-<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Miała wiele
takich tekstów, a mnie naprawdę wyprowadzało to z równowagi za każdym razem.
Kiedy w domu zjawił się ojciec wyszłam do parku na spacer, zostawiając ich samych.
</span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span lang="PL"> Panuje półmrok, a ja dalej spaceruję. W
oddali widać skatepark jest tam pełno świateł i hałasy dochodzące z tamtego
miejsca słychać chyba w całym mieście. Przyśpieszyłam kroku i doszłam na
wyznaczone miejsce. Usiadłam na ławkę i wpatrywałam się z zaciekawieniem na
skejtów, którzy ryzykowali zdrowie dla zabawy. „ Zawsze mnie to kręciło”.
Poczułam jak ktoś siada obok. Jego zapach, Justin.</span><br />
<span lang="PL"> – Nie wiedziałem, że
przebywasz w takich miejscach.- Powiedział tajemniczo. – Wyjątkowa sytuacja.-
Odparłam obojętnie. Nie byłam przygotowana na niego, na jego obecność. Wróciłam
wzrokiem na rampę i nie miałam zamiar odrywać od niej wzroku, ale na marne. –
Umiesz jeździć?- Spytał zachęcająco, a najwyraźniej nie lubiał ciszy, ja wręcz
przeciwnie- byłam do niej przyzwyczajona. Pokiwałam przecząco głową na jego
pytanie i wróciłam do poprzedniego zajęcia. – Mam przyjaciółkę, która jest w
tym dobra.- Powiedziałam dumnie z myślą o Cleo. Chłopak przytaknął, a swój
wzrok skupił na mnie, co po czasie zaczęło mnie irytować.- Nie patrz się tak,
ile ty w ogóle masz lat? – Przerwałam panującą ciszę czekając na odpowiedź
towarzysza. – Dwadzieścia.- Mruknął i spojrzał w kierunku kłócących się chłopców.
Po chwili rozpętała się bójka. Krzyki i krew. Nagle coś we mnie drgnęło. „
Muszę wracać do domu”- Wstałam z ławki i spojrzałam na Justina.- Przepraszam,
ale już późno...- Chłopak wstał i zbliżył się na niebezpieczną odległość. –
Odprowadze cię.- Skinęłam głową, choć nie do końca byłam przekonana. </span><br />
<span lang="PL"><br /></span>
<span lang="PL"> Gdyby tata
go zobaczył rozpętała by się awantura, a mama zaczęłaby histeryzować i wybierać
suknię ślubną, a ja po mimo to ryzykuję. Kiedy doszliśmy pod wysoki wieżowiec,
w którym mieścił się mój apartament pożegnałam się z chłopakiem i wbiegłam na
górę. Otworzyłam cicho drzwi i weszłam do środka, na szczęście światła były
pogaszone „ rodzice śpią” przemknęło mi się przez myśl i jak najciszej umiałam
przeszłam przez korytarz wprost do mojego pokoju. Zamknęłam po cichu drzwi i
zmęczona padłam na łóżko, zegar wybijał godzinę 23, a ja zatraciłam się we
śnie.</span></div>
***<br />
<br />
<b><i>Pojawił się rozdział pierwszy, a ja jestem bardzo ciekawa na Waszą reakcję.</i></b><br />
<b><i><u>Autorka</u></i></b>PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7174645421277326167.post-82540666563944851522013-12-17T11:42:00.000-08:002013-12-17T11:42:32.004-08:00Prolog
<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>„Muszę z tym skończyć...” Pomyślałam gasząc niedopałek papierosa.
Chłodne, zimowe powietrze otulało moją twarz, a ja stałam nieruchumo na
ogromnym balkonie, z którego idealnie było widać <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Londyn. Od zawsze lubiłam takie miasta.
Idealny, zimowy nastrój nadchodzi... Na samą myśl uśmiechnęłam się do siebie –
Poprostu, od tak... Robiłam to często. Starałam się pozytywnie podchodzić do
życia. Miało ono dla mnie dużą wagę i każdą decyzję, którą musiałam podjąć
przemyślałam dwa razy. A dlaczego palę? Sama tego nie wiem do dziś. Chciałam
tylko spróbować, ale wyszło tak, że palę codziennie około dwa razy. „Nie jest
najgorzej” Powiedziałam sama do siebie. Zimny prąd wiatru naparł na moje ciało,
odruchowo przetarłam ramiona, odwróciłam się na pięcie i weszłam do środka.
Mieszkam w jednym z wynajmowanych apartamentów w centrum miasta. Myśli
nasuwają, że mam bogatych rodziców, owszem to prawda. Od zawsze mogłam mieć
wszystko, ale cóż nie przyjęła mi się do charakteru wredność bogatych i
niezależnych. Moja matka nie należy do osób życzliwych. Nawet mnie nie traktuje
jako człowieka, który jest równy jej. Pogodziłam się z tym. Na codzień swój
czas poświęcam nauce w prestiżowym liceum, to już ostatni semestr w tej szkole.
Mam pieska – Ralfa. To dzięki niemu wychodzę jeszcze na zewnątrz. Moje życie
zawsze toczyło się w tej samej tonacji na tych samych torach... Aż do czasu
kiedy pojawił się on... Zupełnie niespodziewanie. Mój wzrok na nim... Jego usta
zaciśnięte w cienką linię... Mój uśmiech i... ucieczka. Zawstydziłam się kiedy
on zmierzał ku mojemu kierunku, nie miałam innego pomysłu...- Zerwałam się na
równe nogi<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>po czym schyliłam się po moją
gitarę i zaczęłam biec w kierunku drzwi. W oddali słyszałam krzyki
zdenerwowanej pani Melson, która od kilku miesięcy stara się mnie czegoś
nauczyć. Te lekcje muzyki to moja pasja, ale odkąd pojawił się tam on... Nie
daję rady się skupić. Czasem myślę, że mogłam się przynajmniej przedstawić,
przywitać...Cokolwiek. Emocje wzięły nade mną górę. Widuję go we wtorki i
czwartki. Od czasu kiedy przed nim uciekłam straram się nie zatrzymywać <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>na nim wzroku, nie myśleć, ale to z każdym
dniem jest trudniejsze...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<em><span lang="PL"> -</span><span lang="PL">Amando ! Skup się nareszcie... Patrz w nuty,
a nie na Justina !- Ouch... A więc to tak ma na imię. Natychmiast odwróciłam wzrok
od niego i popatrzyłam w zeszyt nut. Chłopak zatrzymał na mnie wzrok i z
politowaniem się uśmiechnął. Tak... już ponownie wyszłam na idiotkę. Moje
poliki piekły coraz bardziej „ Oczywiście zrób się jeszcze bardziej czerwona
Am... No dalej... I tak wyglądasz beznadziejnie”Pomyślałam kładąc głowę na
ławce. Tutaj nie było żadnych pozytywów. Moja nauczycielka mnie poprostu
ośmieszyła.</span></em><span lang="PL"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> Zawsze kiedy przypominam sobie tę sytuację
moje rozgorycznie łagodzi imię Justin. Tak naprawdę chciałabym kiedyś tak do
niego powiedzieć lub poprostu się zwrócić o pomoc. Ćwiczyłam tę kwestię kilka
razy, ale nigdy się nie odważyłam do niego zagadać. Czego się boję? Dlaczego
wkońcu nie uwierzę w siebie? To się musi zmienić. Postanowiłam, że odważe się
zmienić tę beznadziejną sytuację. Muszę go poznać. Muszę zaryzykować...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"> ***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><u>Zaczynam nowe opowiadanie/fan-fiction o Justinie Bieberze. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.</u><u><br /></u></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><u>Liczę na opinie.</u><u><br /></u></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL"><u>Autorka</u></span></div>
<br />PositiveorDangerBlackhttp://www.blogger.com/profile/14136104387705916314noreply@blogger.com14