" Lubię wstydliwe..."
Justin wraz z Amandą dojechali w szybkim
tempie na lotnisko. Szatyn próbował ukryć gdzie zabiera dziewczynę, ale wkońcu
odpowiedział na jej pytania. W środku męczyło go to, że od teraz będzie musiał
tak traktować swoją dziewczynę, ale za wszelką cenę ukrywał to. Gdyby jego szef
dowiedział się, że łamie zasady, musiałby płacić za ojca. Nastolatek zastosował
się do wszelkich zasad. Bruce dokładnie opisał warunki jego pracy. Na początku
Justin był przerażony, wkońcu nigdy nie robił nic nielegalnego, ale z biegiem
czasu wszystko zaakceptował, można powiedzieć, że polubił swoich nowych „
kolegów”. Jego zadaniem będzie zajmować się ludźmi, którzy mają dług i Bruca i
nie mają zamiaru go płacić. Szatyn zaczął swój czas poświęcać treningom i
nocnym wypadom z kolegami z branży.
Para
wysiadła z samolotu, Amanda była przerażona, a na ustach Justina pojawiał się
coraz większy uśmiech. Szarpnął dziewczynę za ramię i pociągnął w kierunku
czarnego samochodu. Wsiadł pierwszy, a dziewczynę pociągnął na kolana. Brunetka
zdziwiła się na widok nieznajomych jej twarzy. Obok nich siedzieli dobrze
zbudowani mężczyźni, jeden w jej kierunku wysyłał obleśne uśmiech, a nastolatka
powoli gubiła się w sobie. Przycisnęła głowę na klatke piersiową chłopaka.
Kochała go mimo wszystko. Akceptowała jego błędy.
-
Widzę, że masz dobry gust Justin – Chłopaki w samochodzie zachichotali łącznie
z szatynem.
- Lubię wstydliwe...- Na słowa blondyna Amanda
ścisnęła Justina, nawet nie odwracając się w kierunku rozmówcy. Czuła się
nieswojo i nie miała zamiaru rozmawiać z kimś, kto wpakował w kłopoty jej
chłopaka. Szatyn na jej reakcję tylko zachichotał, co Amandę niezbyt
pocieszyło.
- Wierną masz suczkę...- W dziewczynie zaczął
roić się gniew. Nie umiała tego wytrzymać, chciała aby Justin powiedział im
cokolwiek, żeby się odczepili. Jej nadzieje, nie zostały uwzględnione.
Szatynowi także nie podobały się dogryzki, ale nie mógł zrobić awanturę. Musiał
wytrzymać. Ścisnął brunetkę opiekuńczo w ramionach. Martwił się, że mu nigdy
nie wybaczy. Samochód zatrzymał się po 30 minutach, na co Amanda odetchnęła z
ulgą. Wysiadła wraz z szatynem, a reszta chłopaków została w samochodzie.
- Wieczorem przyjedź do nas... Ją też możesz
zabrać...- Wskazał głową w kierunku Amandy, na co szatyn skinął i wyjął walizki
z bagażnika. Podał jedną brunetce, a sam ruszył do potężnego wieżowca. Amanda
nadal nie rozumiała tego, że Justin wciąż jest dla niej zimny. Była kompletnie
zdezorientowana, ale nie chciała się odezwać. Bała się Justina..Podążyła szybko
za nastolatkiem, a po chwili stała wraz z nim w windzie. Nawet nie zauważyła,
że znalazła się w naprawdę pięknym miejscu, otaczały ją plaże, a na dworze była
pogoda jak z bajki. Czego chcieć więcej?
Justin
otworzył mieszkanie i wpuścił brunetkę do środka, podążając chwile za nią.
Postawił walizkę na korytarzu i zaczął się rozglądać po nowym mieszkaniu. Nigdy
nie miał dostępu do takich luksusów. Próbował przyjąć obojętny wyraz twarzy,
ale mimowolnie pojawił się na niej uśmiech i zadowolenie. Zabrał walizkę i
ruszył do sypialni. Z jego wewnętrzenego zachwytu wyrwał go głos brunetki...
- Może powiesz mi wkońcu o co chodzi?! –
Amanda zebrała w sobie odwagę i podniosła głos na chłopaka. Szatyn odwrócił się
do niej i spojrzał na nią swoim groźnym wzrokiem, na co brunetka spuściła głowę
w dół...
-
Chyba powinienem ci wspomnieć o szacunku...-
Ruszył w jej stronę i popchnął ją na ścianę, przyparł ją i schylił się do jej szyi, na co brunetka odpowiedziała cichym
jękiem. Szatyn wiedział jak na nią działa i umiał to umiejętnie wykorzystać. –
Jeszcze jedno słowo... Jeszcze raz podniesiesz na mnie swój głos, a obiecuje
ci, że twoją buzię wykorzystam do czegoś pożyteczniejszego...- Jego uścisk się
zacieśnił, a on przywarł swoimi ustami na odkryty dekolt Amandy, kreślił
znajomą tylko mu ścieżkę. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, kiedy
z ust brunetki ponownie wyszedł cichy jęk. Oderwał się od niej i zanowu
przybrał groźny wyraz twarzy.
- Rozpakuj te rzeczy... Spróbuj coś... A nie
będe już taki miły...- Oplótł swoją rękę wokół Amandy i powoli szeptał jej do
ucha. – To zależy tylko od ciebie, kochanie...- Wyszedł z sypialni zostawiając
nastolatkę w kompletnym szoku. Nie znała tej strony Justina. W jej głowie
mnożyły się pytania i myśli na temat jej chłopaka. Chciała mu wykrzyczeć prosto
w twarz, że jest bilopolarny i ma go dość, ale nie miała odwagi. W jej umyśle
ciągle przewijał się film jak ją całował po szyi. Nie umiała tego wymazać z
pamięci, choćby chciała. Zdecydowanie kochała to, jak potrafi na nią działać,
kiedy zaczęła się zatapiać w świecie fantazji usłyszała rozmowę Justina.
Początkowo nie miała pojęcia o co chodzi, ale zrozumiała, że szatyn rozmawia
przez telefon.
-Wszystko załatwiłem.... Tak... Nie ma o
niczym pojęcia... Będę... Zabiore ją... Powiem jej o tym... Mam wszystko pod
kontrolą, nie potrzebuję pomocy... Do zobaczenia....- Amanda wiedziała, że
chodzi o nią, usłyszała, że Justin zbliża się w kierunku pokoju. Miałaś rozpakować walizki... Wiedząc, że
tego nie zrobiła pośpiesznie rzuciła się w kierunki jednej i rozpięła zamek.
Wzięła garść ciuchów i ułożyła w safie. Wiedziała, że chłopak jest w pokoju,
jego wzrok zatrzymał się na brunetce dokładnie analizując jej czynność.
- To co stało się w samochodzie, nie może się
powtórzyć...- Amanda skojarzyła i liczyła, na to, że nie pozwoli chłopakom tak
się do niej zwracać, ale stało się zupełnie co innego.
- Nie możesz wszystkich lekceważyć... Bądź dla
nich miła, inaczej poniesiesz karę... – Z jej ust wydobył się cichy chichot.
Karę? Przecież nie ma pięciu lat, nie wierzyła, że może ponieść jaką kolwiek
karę, ale kiedy zobaczyła, że szatyn jest całkowicie poważny i zmierza w jej
kierunku z zaciśniętymi pięśćmi wzdrgnęła się i oparła plecy o brązową szafę. Wiedziała co ją czeka...
- Bawi cię to? Chyba coś źle zrozumiałaś... – Kiedy zbliżył się do niej
na tyle blisko, że był ją w stanie dotknąć uderzył brunetkę w twarz. Ponownie i
ponownie, kiedy zobaczył jej łzy na jego twarzy pojawił się złowieszczy
uśmiech, którego nastolatka nigdy nie widziała.
- To na mnie nie działa... Nie wzbudzisz tym
we mnie litość...- Kolejny cios. Brunetka zaniosła się głośnym szlochem, na co
szatyn tylko zachichotał. Przejechał kciukiem po jej obolałej twarzy i wytarł
jej łzy. Nie lubił kiedy płakała, ale w tym momencie krył tą emocję. Miał w tym
konkretny cel i wiedział, że jak złamie zasady, jego i brunetkę będzie czekał
ciężki los.
-
Wspominałeś coś o swojej dziewczynie... Jeżeli dobrze pamiętam- W pomieszczeniu
rozległ się głos Bruca... Szatyn siedział na sofie od dłuższej chwili. Słuchał
z uwagą szefa i próbował zapamiętać jak naj więcej. Na słowa Bruca skinął
głową.
- Musi
być dla ciebie ważna skoro chcesz ją zabrać...
- Jest
dla mnie najważniejsza...- Powiedział z powagą w głosie.
- Możesz
ją zabrać, ale są warunki... Nauczysz ją szacunku, jeżeli będzie niegrzeczna w
stosunki do mnie, albo chłopaków oberwie za swoje zachowanie, a więc jeżeli
chcesz jej odjąć cierpień naucz ją sam jak ma się zachować.- Powiedział
poważnie szef.
-
Rozumiem... Mam ją pod kontrolą...- Szatyn oblizał nerwowo wargi.
- Skoro
tak mówisz... Mam tylko nadzieję, że dziewczyna nie będzie uciekać. Nie mamy
czasu, aby ją szukać w całym Miami. Ona jest tylko na twojej głowie. Jeżeli
zrozumiałeś... Możesz wyjść. Jutro bądź gotowy...
Justin pożegnał się z szefem i wyszedł z
opuszczonego budynku, wiedział, że jego zadania nie będą łatwe. Musiał się
pogodzić, że dziewczyna będzie sprawiać trudności, a on będzie musiał się jej
postawić. W jego głowie tkwił ostatni problem... Rodzice Amandy.Wiedział, że
musi coś wymyśleć. W głowie miał pewien plan więc zaczął wykręcać numer...
- Dzień
dobry... Tutaj asystent dyrektorki w agnecji mody...
- Dzień
dobry... Czy z Amandą wszystko w porządku..? Stało się coś?- Szatyn rozpoznał
głos matki dziewczyny, uśmiechnął się zawadiacko, nie spodziewał się, że ludzie
mogą być tak naiwni.
- W jak
najlepszym... Przepraszam za utrudnienia, ale wyjazd służbowy będzie wcześniej
właściwie... Jutro wszystko zostało załatwione... A pańskie koszty zostało
uregulowane, a więc myślę, że nie będzie problemu, przepraszam za komplikację,
ale musiałem pani powiedzieć osobiście...
-
Oczywiście nie ma problemu... – Szatyn nie miał ochoty wysłuchiwać żmudnych
wypowiedzi więc zakończył połączenie i udał się do Amandy, wkońcu miał z nią
porozmawiać.
***
Tak jak mówiłam mam ferie i rozdziały będą częściej. Z tego rozdziału jestem zadowolona.
Mam ogromną prośbę. Chcę sprawdzić ile osób czyta opowiadanie. Bardzo proszę, aby każda osoba, która to przeczyta zostawiła komentarz.
WAŻNE!
Podoba Wam się zmiana Justina?
Wolicie romantyczny klimat, czy bad-boya?
Napiszcie co myslicie, chcę tylko powiedzieć, że z każdym rozdziałem Justin się będzie rozkręcał.
Zastanówcie się nad tytułem tego rozdziału... ;)
@LenkaBelieber 4
#REKLAMA
Polecam tego bloga o JB.
Czytam go i jest super. - please-dont-hurt-me.blogspot.com
szkoda że jest tak chłodny dla niej, no ale to jego praca eh:( czekam na nowy @selinux
OdpowiedzUsuńsuper, czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńdla mnie trochę za szybko się zmienił ale to nic xd <3
OdpowiedzUsuńjaki idiota -,- dlaczego on ją bije... rozdział cudowny i czekam nn <3
OdpowiedzUsuńWow *o* /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńMiał ją uczyć szacunku,a nie ją być,no ale praca to praca...
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
@scute4
omomom.....szybko NN
OdpowiedzUsuńświetny . czekam na nn - @thisswaggirl_JB
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńJa sama nie wiem. Na miejscu tej dziewczyny powiedziałabym mu, że jest okropny i tresuje ją jak psa. Szkoda mi jej... Chyba wolałam romantyka. To nie zmienia faktu, że rozdział cudny i pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńEh moim zdanie jest troche za ostry, moglby przynajmniej jak sa sami byc mily czy cos. Ale tak poza tym to super
OdpowiedzUsuńSzkoda ze on jest taki w stosunku do niej :(
OdpowiedzUsuńMi się to opowiadanie zaczyna coraz mniej podobać :/ nie wiem czy nie przestać go czytać. Mi się bardziej podoba romantyczny klimat. Według mnie mogłoby być tak, że on jej powie w tym hotelu, czy gdzie oni tam mieszkają, że oni mu kazali, żeby nie musiał płacić za ojca i bla bla bla i żeby przy tych gangsterach się zachowywała.. no żeby była dla nich miła itd. a przy Jusie normalnie i żeby on dla niej też był miły jak są sam na sam...
OdpowiedzUsuńBOSKIE *.* Dziękuję za komentarz u mnie ;)
OdpowiedzUsuń