piątek, 7 lutego 2014

10.


                                                               " Lubię wstydliwe..."


Justin wraz z Amandą dojechali w szybkim tempie na lotnisko. Szatyn próbował ukryć gdzie zabiera dziewczynę, ale wkońcu odpowiedział na jej pytania. W środku męczyło go to, że od teraz będzie musiał tak traktować swoją dziewczynę, ale za wszelką cenę ukrywał to. Gdyby jego szef dowiedział się, że łamie zasady, musiałby płacić za ojca. Nastolatek zastosował się do wszelkich zasad. Bruce dokładnie opisał warunki jego pracy. Na początku Justin był przerażony, wkońcu nigdy nie robił nic nielegalnego, ale z biegiem czasu wszystko zaakceptował, można powiedzieć, że polubił swoich nowych „ kolegów”. Jego zadaniem będzie zajmować się ludźmi, którzy mają dług i Bruca i nie mają zamiaru go płacić. Szatyn zaczął swój czas poświęcać treningom i nocnym wypadom z kolegami z branży.          

Para wysiadła z samolotu, Amanda była przerażona, a na ustach Justina pojawiał się coraz większy uśmiech. Szarpnął dziewczynę za ramię i pociągnął w kierunku czarnego samochodu. Wsiadł pierwszy, a dziewczynę pociągnął na kolana. Brunetka zdziwiła się na widok nieznajomych jej twarzy. Obok nich siedzieli dobrze zbudowani mężczyźni, jeden w jej kierunku wysyłał obleśne uśmiech, a nastolatka powoli gubiła się w sobie. Przycisnęła głowę na klatke piersiową chłopaka. Kochała go mimo wszystko. Akceptowała jego błędy.
               
           - Widzę, że masz dobry gust Justin – Chłopaki w samochodzie zachichotali łącznie z szatynem. 
- Lubię wstydliwe...- Na słowa blondyna Amanda ścisnęła Justina, nawet nie odwracając się w kierunku rozmówcy. Czuła się nieswojo i nie miała zamiaru rozmawiać z kimś, kto wpakował w kłopoty jej chłopaka. Szatyn na jej reakcję tylko zachichotał, co Amandę niezbyt pocieszyło.
- Wierną masz suczkę...- W dziewczynie zaczął roić się gniew. Nie umiała tego wytrzymać, chciała aby Justin powiedział im cokolwiek, żeby się odczepili. Jej nadzieje, nie zostały uwzględnione. Szatynowi także nie podobały się dogryzki, ale nie mógł zrobić awanturę. Musiał wytrzymać. Ścisnął brunetkę opiekuńczo w ramionach. Martwił się, że mu nigdy nie wybaczy. Samochód zatrzymał się po 30 minutach, na co Amanda odetchnęła z ulgą. Wysiadła wraz z szatynem, a reszta chłopaków została w samochodzie.
- Wieczorem przyjedź do nas... Ją też możesz zabrać...- Wskazał głową w kierunku Amandy, na co szatyn skinął i wyjął walizki z bagażnika. Podał jedną brunetce, a sam ruszył do potężnego wieżowca. Amanda nadal nie rozumiała tego, że Justin wciąż jest dla niej zimny. Była kompletnie zdezorientowana, ale nie chciała się odezwać. Bała się Justina..Podążyła szybko za nastolatkiem, a po chwili stała wraz z nim w windzie. Nawet nie zauważyła, że znalazła się w naprawdę pięknym miejscu, otaczały ją plaże, a na dworze była pogoda jak z bajki. Czego chcieć więcej?
                Justin otworzył mieszkanie i wpuścił brunetkę do środka, podążając chwile za nią. Postawił walizkę na korytarzu i zaczął się rozglądać po nowym mieszkaniu. Nigdy nie miał dostępu do takich luksusów. Próbował przyjąć obojętny wyraz twarzy, ale mimowolnie pojawił się na niej uśmiech i zadowolenie. Zabrał walizkę i ruszył do sypialni. Z jego wewnętrzenego zachwytu wyrwał go głos brunetki...
- Może powiesz mi wkońcu o co chodzi?! – Amanda zebrała w sobie odwagę i podniosła głos na chłopaka. Szatyn odwrócił się do niej i spojrzał na nią swoim groźnym wzrokiem, na co brunetka spuściła głowę w dół...
-
Chyba powinienem ci wspomnieć o szacunku...- Ruszył w jej stronę i popchnął ją na ścianę, przyparł ją i schylił się do  jej szyi, na co brunetka odpowiedziała cichym jękiem. Szatyn wiedział jak na nią działa i umiał to umiejętnie wykorzystać. – Jeszcze jedno słowo... Jeszcze raz podniesiesz na mnie swój głos, a obiecuje ci, że twoją buzię wykorzystam do czegoś pożyteczniejszego...- Jego uścisk się zacieśnił, a on przywarł swoimi ustami na odkryty dekolt Amandy, kreślił znajomą tylko mu ścieżkę. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, kiedy z ust brunetki ponownie wyszedł cichy jęk. Oderwał się od niej i zanowu przybrał groźny wyraz twarzy.

- Rozpakuj te rzeczy... Spróbuj coś... A nie będe już taki miły...- Oplótł swoją rękę wokół Amandy i powoli szeptał jej do ucha. – To zależy tylko od ciebie, kochanie...- Wyszedł z sypialni zostawiając nastolatkę w kompletnym szoku. Nie znała tej strony Justina. W jej głowie mnożyły się pytania i myśli na temat jej chłopaka. Chciała mu wykrzyczeć prosto w twarz, że jest bilopolarny i ma go dość, ale nie miała odwagi. W jej umyśle ciągle przewijał się film jak ją całował po szyi. Nie umiała tego wymazać z pamięci, choćby chciała. Zdecydowanie kochała to, jak potrafi na nią działać, kiedy zaczęła się zatapiać w świecie fantazji usłyszała rozmowę Justina. Początkowo nie miała pojęcia o co chodzi, ale zrozumiała, że szatyn rozmawia przez telefon.

-Wszystko załatwiłem.... Tak... Nie ma o niczym pojęcia... Będę... Zabiore ją... Powiem jej o tym... Mam wszystko pod kontrolą, nie potrzebuję pomocy... Do zobaczenia....- Amanda wiedziała, że chodzi o nią, usłyszała, że Justin zbliża się w kierunku pokoju. Miałaś rozpakować walizki... Wiedząc, że tego nie zrobiła pośpiesznie rzuciła się w kierunki jednej i rozpięła zamek. Wzięła garść ciuchów i ułożyła w safie. Wiedziała, że chłopak jest w pokoju, jego wzrok zatrzymał się na brunetce dokładnie analizując jej czynność.
- To co stało się w samochodzie, nie może się powtórzyć...- Amanda skojarzyła i liczyła, na to, że nie pozwoli chłopakom tak się do niej zwracać, ale stało się zupełnie co innego.
- Nie możesz wszystkich lekceważyć... Bądź dla nich miła, inaczej poniesiesz karę... – Z jej ust wydobył się cichy chichot. Karę? Przecież nie ma pięciu lat, nie wierzyła, że może ponieść jaką kolwiek karę, ale kiedy zobaczyła, że szatyn jest całkowicie poważny i zmierza w jej kierunku z zaciśniętymi pięśćmi wzdrgnęła się i oparła plecy o brązową szafę. Wiedziała co ją czeka...
- Bawi cię to? Chyba coś źle zrozumiałaś... – Kiedy zbliżył się do niej na tyle blisko, że był ją w stanie dotknąć uderzył brunetkę w twarz. Ponownie i ponownie, kiedy zobaczył jej łzy na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech, którego nastolatka nigdy nie widziała.
- To na mnie nie działa... Nie wzbudzisz tym we mnie litość...- Kolejny cios. Brunetka zaniosła się głośnym szlochem, na co szatyn tylko zachichotał. Przejechał kciukiem po jej obolałej twarzy i wytarł jej łzy. Nie lubił kiedy płakała, ale w tym momencie krył tą emocję. Miał w tym konkretny cel i wiedział, że jak złamie zasady, jego i brunetkę będzie czekał ciężki los.


- Wspominałeś coś o swojej dziewczynie... Jeżeli dobrze pamiętam- W pomieszczeniu rozległ się głos Bruca... Szatyn siedział na sofie od dłuższej chwili. Słuchał z uwagą szefa i próbował zapamiętać jak naj więcej. Na słowa Bruca skinął głową.
- Musi być dla ciebie ważna skoro chcesz ją zabrać...
- Jest dla mnie najważniejsza...- Powiedział z powagą w głosie.
- Możesz ją zabrać, ale są warunki... Nauczysz ją szacunku, jeżeli będzie niegrzeczna w stosunki do mnie, albo chłopaków oberwie za swoje zachowanie, a więc jeżeli chcesz jej odjąć cierpień naucz ją sam jak ma się zachować.- Powiedział poważnie szef.
- Rozumiem... Mam ją pod kontrolą...- Szatyn oblizał nerwowo wargi.
- Skoro tak mówisz... Mam tylko nadzieję, że dziewczyna nie będzie uciekać. Nie mamy czasu, aby ją szukać w całym Miami. Ona jest tylko na twojej głowie. Jeżeli zrozumiałeś... Możesz wyjść. Jutro bądź gotowy...
                 Justin pożegnał się z szefem i wyszedł z opuszczonego budynku, wiedział, że jego zadania nie będą łatwe. Musiał się pogodzić, że dziewczyna będzie sprawiać trudności, a on będzie musiał się jej postawić. W jego głowie tkwił ostatni problem... Rodzice Amandy.Wiedział, że musi coś wymyśleć. W głowie miał pewien plan więc zaczął wykręcać numer...
- Dzień dobry... Tutaj asystent dyrektorki w agnecji mody...
- Dzień dobry... Czy z Amandą wszystko w porządku..? Stało się coś?- Szatyn rozpoznał głos matki dziewczyny, uśmiechnął się zawadiacko, nie spodziewał się, że ludzie mogą być tak naiwni.
- W jak najlepszym... Przepraszam za utrudnienia, ale wyjazd służbowy będzie wcześniej właściwie... Jutro wszystko zostało załatwione... A pańskie koszty zostało uregulowane, a więc myślę, że nie będzie problemu, przepraszam za komplikację, ale musiałem pani powiedzieć osobiście...
- Oczywiście nie ma problemu... – Szatyn nie miał ochoty wysłuchiwać żmudnych wypowiedzi więc zakończył połączenie i udał się do Amandy, wkońcu miał z nią porozmawiać.


                                                                     ***
Tak jak mówiłam mam ferie i rozdziały będą częściej. Z tego rozdziału jestem zadowolona.
Mam ogromną prośbę. Chcę sprawdzić ile osób czyta opowiadanie. Bardzo proszę, aby każda osoba, która to przeczyta zostawiła komentarz.
WAŻNE!
Podoba Wam się zmiana Justina?

Wolicie romantyczny klimat, czy bad-boya?
Napiszcie co myslicie, chcę tylko powiedzieć, że z każdym rozdziałem Justin się będzie rozkręcał.
Zastanówcie się nad tytułem tego rozdziału... ;)
@LenkaBelieber 4

#REKLAMA

Polecam tego bloga o JB.
Czytam go i jest super. -   please-dont-hurt-me.blogspot.com


15 komentarzy:

  1. szkoda że jest tak chłodny dla niej, no ale to jego praca eh:( czekam na nowy @selinux

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie trochę za szybko się zmienił ale to nic xd <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki idiota -,- dlaczego on ją bije... rozdział cudowny i czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow *o* /@_TommoKiss

    OdpowiedzUsuń
  5. Miał ją uczyć szacunku,a nie ją być,no ale praca to praca...
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny . czekam na nn - @thisswaggirl_JB

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja sama nie wiem. Na miejscu tej dziewczyny powiedziałabym mu, że jest okropny i tresuje ją jak psa. Szkoda mi jej... Chyba wolałam romantyka. To nie zmienia faktu, że rozdział cudny i pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Eh moim zdanie jest troche za ostry, moglby przynajmniej jak sa sami byc mily czy cos. Ale tak poza tym to super

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda ze on jest taki w stosunku do niej :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi się to opowiadanie zaczyna coraz mniej podobać :/ nie wiem czy nie przestać go czytać. Mi się bardziej podoba romantyczny klimat. Według mnie mogłoby być tak, że on jej powie w tym hotelu, czy gdzie oni tam mieszkają, że oni mu kazali, żeby nie musiał płacić za ojca i bla bla bla i żeby przy tych gangsterach się zachowywała.. no żeby była dla nich miła itd. a przy Jusie normalnie i żeby on dla niej też był miły jak są sam na sam...

    OdpowiedzUsuń
  11. BOSKIE *.* Dziękuję za komentarz u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń